Mama naszej kenijskiej przyjaciółki Rose mieszka w wiosce położonej 20 mil od Kisumu. Nie jest to niewiarygodnie daleko, ale ze względu na jakość dróg podróż z Nairobi zajęła cały dzień (około 12 godzin) i cały dzień z powrotem. W wielu miejscach budowane są nowe drogi, ale w międzyczasie trzeba jechać oprócz droga ...
Długa podróż z Nairobi do Kisumu
To była długa podróż. Czasami jakość dróg jest doskonała, ale kiedy trzeba jechać poboczem, trwa to jeszcze dłużej. Czasami zatrzymywaliśmy się, aby kupić różne rzeczy od różnych plemion: banany od jednego plemienia, kurczaki od innego.
Przerwa na lunch z wnętrznościami
Oczywiście musieliśmy też zatrzymać się na jedzenie. Był to przystanek przy prostym grillu, gdzie zaserwowano nam ... grillowane kozie jelita. Nikt z nas nie jest szczególnie wybredny, ale jelita są ... trochę do żucia, że tak powiem. A może po prostu nie jesteśmy do nich przyzwyczajeni. W każdym razie kawałki wątroby smakowały dobrze.
Proste życie na wsi - Rangala poza Kisumu
W końcu dotarliśmy do wioski Rangala na obrzeżach Kisumu, gdzie mama Rose mieszka na swojej wiejskiej farmie. Mieszkają w domu w centrum poniższego zdjęcia, bez elektryczności i bieżącej wody. Mimo że żyją prosto, mają służbę, więc jesteś pod dobrą opieką.
Zostaliśmy również bardzo dobrze przyjęci przez wszystkich krewnych i mogliśmy zatrzymać się w domu po lewej stronie na zdjęciu. Kiedy przyjechaliśmy, późnym wieczorem, zaoferowano nam rybę, którą musieliśmy zjeść, podczas gdy inni patrzyli. Najwyraźniej zawsze najpierw zapraszasz gości, zanim sam zjesz.
Potem musieliśmy zamieszkać w naszym małym domku. Na wsi żyje się bardzo prosto, bez elektryczności i bieżącej wody. Jednocześnie jest tu o wiele bardziej zielono i pięknie niż w innych krajach. Nairobi Rodzina zajmuje się uprawą roślin i hodowlą zwierząt. To był dla nas spokojny i przyjemny dzień na wsi.
Johanna Siljehagen mówi:
Dziękuję za wszystkie wspaniałe zdjęcia, które publikujesz!
I przepraszam, że nie zawsze mam czas na komentowanie.
04 maja 2012 r. - 13:04
Anders i Anna mówi:
Co za ekscytująca podróż, mam nadzieję, że masz się dobrze
04 maja 2012 r. - 23:08
Catherine w Azji mówi:
Och, jakie to ekscytujące być tak blisko miejscowych. Prysznic Petera faktycznie wygląda jak ten, który mam na Filipinach. Wiadro w dłoń! Ha, ha...
Czy potrafisz rozmawiać po angielsku z rodziną i lokalnymi mieszkańcami, czy też kluczem jest mowa ciała? Co za wspaniałe doświadczenie!
Uściski
05 maja 2012 r. - 6:32
Anki mówi:
Fajnie jest śledzić tę podróż 🙂 Wiele wspaniałych zdjęć!
Uważaj na siebie!
05 maja 2012 r. - 7:02
administrator mówi:
Katarina, angielski jest językiem urzędowym w Kenii, suahili jest językiem narodowym i istnieje wiele różnych języków plemiennych. Angielski jest często używany, nawet wśród dzieci, kiedy bawią się ze sobą i w szkole. Krewni na wsi również mówili po angielsku, ale nie starsze pokolenie. Tak więc w przypadku starszych były to tylko pojedyncze słowa i mowa ciała.
05 maja 2012 r. - 9:37
Staż w kamperze mówi:
Wspaniała podróż! Afryka wraca do domu z tobą w sercu, prawda?
07 listopada 2016 r. - 19:29