Życie w kamperze jest prawie zawsze super przytulne, ale czasami rzeczy nie układają się tak, jak tego oczekujesz... Jedną z naszych pierwszych podróży była Trosa i ta podróż wcale nie potoczyła się tak, jak sobie wyobrażaliśmy.
Nie znaliśmy dobrze kampera i podłączyliśmy zbyt wiele urządzeń elektrycznych (odkurzacz i czajnik), co spowodowało zerwanie wtyczki i brak prądu. Potem okazało się, że zamarzła rura wodociągowa. Woda wyciekła na całą podłogę i musieliśmy przynosić wodę w wiadrach ...
Nieszczęście się nie skończyło
Ale na tym nieszczęście się nie skończyło! Dostałam migreny i zrobiło mi się naprawdę niedobrze. Peter ugotował dobry obiad... a ja wszystko zwymiotowałam. Dobrze, że nie zrezygnowaliśmy z życia w kamperze od razu! Czy byłeś kiedyś na wyprawie kamperem, która nie potoczyła się tak, jak tego oczekiwałeś...?
Na całej planszy mówi:
Tak. 2008, kiedy mieliśmy nasze nowe hobby. W drodze do domu utknęliśmy w Brenner i musieliśmy wziąć lawetę do Innsbrucka. To było trochę niepotrzebnie ekscytujące
Cała podróż jest dostępna na : http://www.fajersson.nu/husbil/Sommaren%202008.pdf
01 lutego 2012 r. - 21:33
administrator mówi:
Wzdłuż i wszerz, dzięki za przeczytanie! To straszne, że hamulec zepsuł się na przełęczy Brenner! Naprawdę można być zaangażowanym w różnego rodzaju rzeczy... Ale dobrze słyszeć, że usługa assistance zadziałała tak, jak powinna! Zabawne, że odwiedziłeś Chioggię, to miejsce, które mój włoski kolega zwykle poleca, ale my tam nie byliśmy.
01 lutego 2012 r. - 22:45
Annika mówi:
Nie, jakie to nudne! To takie typowe, że takie rzeczy dzieją się, gdy chcesz po prostu cieszyć się życiem!
02 lutego 2012 r. - 10:55
Leena mówi:
Tak, to mogła być nasza pierwsza podróż za granicę, niczego nie sprawdzaliśmy ... po prostu odjechaliśmy ... nie znaleźliśmy miejsca, aby stanąć, gdy dotarliśmy nad Morze Śródziemne ... po prostu staliśmy w chaotycznej kolejce samochodowej, która nigdy się nie kończyła ... w 45-stopniowym upale ... w końcu po całym dniu i dostałem udaru cieplnego i prawie (całkowicie) oszalałem, dotarliśmy na kemping w Antibes i mogliśmy rozbić obóz.
W przeciwnym razie radzimy sobie całkiem nieźle, pieprzu pieprzu....
Praca na zewnątrz w taką pogodę to żadna frajda, miejmy nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo.
I nie widziałem jeszcze żadnej armaty:)
02 lutego 2012 r. - 11:27
Ninni i kamper Hjulius w kącie mówi:
Nie, to nie brzmi jak zabawa! Ale jak powiedziałeś, na szczęście nie zrezygnowałeś z życia w kamperze.
Pieprz pieprz pieprz bierz drewno - nie spotkaliśmy się jeszcze z niczym, o czym można by mówić. Owszem, w zeszłym roku, kiedy Hjulius był dla nas zupełnie nowy i mieliśmy zacząć naprawiać i urządzać i sprawdzać, czy wszystko jest na G przed wyjazdem do Amsterdamu, okazało się, że jeden z dwóch systemów grzewczych był zepsuty, więc trochę przeciekał tu i ówdzie, ale dało się go odłączyć, jak szczęście dopisze... tak coś w tym stylu.
Potem mieliśmy trochę szczęścia, gdy zarezerwowaliśmy kemping w Amsterdamie.
Na stronie internetowej nie było nic o tym, jak duże były boiska, ile było boisk elektrycznych itp. Zarezerwowaliśmy dla dwóch kamperów - i na szczęście zdarzyło nam się dostać dwa na drugim końcu rogu, że tak powiem, ponieważ stanowiska elektryczne były super małe!!!! Tak zatłoczone, jak to tylko możliwe... gdybyśmy dostali miejsce w środku rzędu, ani my, ani nasi znajomi nie mielibyśmy miejsca, aby się tam dostać. Tak, wtedy kilka samochodów musiałoby się najpierw przesunąć, a jak fajnie jest prosić ludzi o przesunięcie swoich samochodów, kiedy być może wybrali markizę, markizę, krzesła itp.
Ale wszystko poszło dobrze, ale zajęło trochę czasu, aby dostosować się na miejscu haha.
02 lutego 2012 r. - 13:36
Annika mówi:
Dobrze, że się nie poddałeś!
Zamiast tego masz krew na rękach.
Tak, czasami pech naprawdę przychodzi jeden po drugim...
02 lutego 2012 r. - 15:32
administrator mówi:
Leena, trochę to rozumiem... z korkami i brakiem możliwości znalezienia miejsca na obóz. Zwykle nie rezerwujemy, a czasami doświadczyliśmy, że wszędzie jest pełno...
Ninni, tak, na niektórych kempingach może być trochę bałaganu i czasami trzeba mieć trochę szczęścia. Niektóre miejsca mogą być naprawdę bardzo małe!
Annika, tak, często tak jest... że wszystko przychodzi na raz! Ale potem, miejmy nadzieję, się odwraca
😉
02 lutego 2012 r. - 17:04
Ama de casa mówi:
Hmmm... To powinno być może latem. Jeździliśmy na kemping przez cztery tygodnie i przez cały ten czas byliśmy poza domem. Błąd polegał na tym, że biwakowaliśmy w sumie 4 noce, reszta była w hotelu i tydzień na łodzi kanałowej 🙂.
02 lutego 2012 r. - 18:05
administrator mówi:
Ama de casa, i tak nie wygląda na to, że było ci źle... Kempingujemy cały czas, gdy jesteśmy poza domem, ale ten kemping "Jesolo International" był jak pobyt w hotelu....
😉
02 lutego 2012 r. - 18:59