W sezonie grypowym czytałam książkę Tiny Thunander "Podróżując po Szarialandii. Reportaż o życiu kobiet w Arabii Saudyjskiej". Tina jest dość zagubiona, gdy ląduje w królestwie, ale wkrótce otrzymuje lekcję na temat stanu rzeczy od wysłannika Ministerstwa Informacji.
Wyobraź sobie, że ty i ja jesteśmy na pustyni i zdarza się, że nie zakryłaś nóg, a ja je widzę. Wtedy robię się - przykro mi to mówić - ale robię się napalony. Nic na to nie poradzę, bo tacy są mężczyźni. Dlatego powinieneś być zakryty. Dla własnego bezpieczeństwa.
Zewnętrzna perspektywa, ale wciąż interesująca
To książka o muzułmańskim społeczeństwie, napisana przez kobietę z Zachodu. Wyraźnie zewnętrzna perspektywa, ale wciąż interesująca. Nie tylko dlatego, że Tina odwiedza wiele środowisk kobiecych, o których rzadko się pisze.
I to nie tylko głos Tiny jest słyszalny, ale przede wszystkim ci, z którymi przeprowadzane są wywiady: kobiety na uniwersytecie, pracownicy gościnni, książęta, uczony człowiek, który wydaje fatwy i były sędzia szariatu. Fascynująca, zapierająca dech w piersiach, a czasem przerażająca podróż przez nieznany kraj.
Kot w Azji mówi:
Interesująca książka, pod wieloma względami. Książka jest stosunkowo nowa i wieją w niej wiatry zmian, choć może nam się to nie wydawać. Teraz mężczyźni nie mogą już pracować w sklepach sprzedających bieliznę, co otworzyło kobietom możliwość wyjścia i pracy, podczas gdy mężczyźni w sklepach stracili pracę... Debata była głośna, ale mówi się, że król stanął na swoim stanowisku w tej sprawie... Ale mówi się, że nie było łatwo obsadzić te wakaty kobietami, zgodnie z wiadomościami na Aljezera. Wiadomości na Aljezera.
15 marca 2012 r. - 2:47
przystań mówi:
Bardzo mi się podobała, kiedy ją czytałam - niezwykle interesująca i fascynująca lektura! Naprawdę podziwiam kobietę, której udało się odbyć tę podróż!
15 marca 2012 r. - 3:50
Annelie-Singapur mówi:
Dzięki za wskazówkę, już pobrałem na iPada i zacząłem czytać, kupiłem też jej książkę "Dziecięce narzeczone".
Ekscytujące i bardzo interesujące.
Kiedy przyjechałem do Singapuru, zacząłem śledzić blog Szwedki, która była osobą towarzyszącą mieszkającą w Arabii Saudyjskiej, jej blog nazywał się coś w rodzaju Rondellhund. Pisała bardzo ekscytująco i ciekawie, jak to jest być podróżnikiem. Ale nagle 2 lata temu zniknęła. Szukałem i szukałem, ale nic już nie znalazłem. Zastanawiam się, co się stało.
Mam nadzieję, że jesteś już w pełni sił po grypie.
Uściski Annelie
15 marca 2012 r. - 7:20
Annika mówi:
Muszę to przeczytać!
Kiedy jesteś w Nairobi, musisz odwiedzić restaurację Carnevoir. Jasne, że jest turystyczna, ale to wspaniałe doświadczenie!
15 marca 2012 r. - 9:46
Lena i Jan mówi:
Interesujące, ale jakże bezradne jest poczucie, że w zachodnim świecie nie posunęliśmy się dalej w kwestii równości płci, można się zastanawiać, ile czasu zajmie to w ich świecie!
15 marca 2012 r. - 12:18
Tess mówi:
Gorąco polecam The Hotel at the Corner of Bitter and Sweet, autorstwa Jamie Ford.
Dbajcie o siebie // uściski
15 marca 2012 r. - 20:01
administrator mówi:
Katta in Asia, dzięki za interesujący wkład! Zmiany z pewnością mogą być dla nas trudne do zauważenia, a niektóre pozornie małe kroki mogą mieć duży wpływ.
Marina, zgadzam się! To imponujące i odważne.
Annelie w Singapurze, a więc napisała więcej książek? Brzmi interesująco! Dziwne z tym blogiem....?
Annika, dzięki za wskazówkę dotyczącą Nairobi! Ta restauracja jest już w planach!
🙂
Lena & Jan, tak, to prawdopodobnie małe zmiany kroków, które mają zastosowanie, można się domyślać ...
Tess, dzięki za wskazówki!
15 marca 2012 r. - 20:53
Blog podróżniczy Hallina na Resia mówi:
Dzięki za wskazówkę! Brzmi interesująco!
16 marca 2012 r. - 13:28