Z pewnością nie jesteśmy osamotnieni w śledzeniu fascynującego bloga Mary af Rövarhamn. Linda, Ludvig i ich dzieci opuścili Szwecję na swojej żaglówce cztery lata temu i od tego czasu byli... wszędzie! Można ich śledzić zarówno na Morzu Południowym, jak i na Grenlandii.
Powrót do Malmö
My sami mieliśmy szczęście Poznaj rodzinę w Malezji Zeszłej zimy, kiedy świętowaliśmy razem Sylwestra! Teraz rodzina wróciła do Malmö, które Evening Post o którym pisaliśmy kilka dni temu. Musimy powiedzieć, że fantastycznie było móc "śledzić" świat za pośrednictwem bloga.
Podróż, jaką odbyła ta rodzina, jest inspirująca na wiele sposobów. Nie mieli wyjątkowych okoliczności, ale odważyli się poświęcić i walczyć o coś - a następnie osiągnąć to, o czym inni tylko marzą. Niezależnie od tego, czy twoje marzenia są duże, czy małe, ta rodzina jest fantastycznym źródłem inspiracji! Zapoznaj się z blogiem Maria z Rövarhamn.
Katarina Wohlfart mówi:
Moja spontaniczna myśl brzmi: jak sobie radzisz ze szkołą dla dzieci przez tak długi czas. Ale Boże, jakie to było ekscytujące 🙂
02 września 2014 - 21:02
Rkuth w Wirginii mówi:
Przygodność przybiera wiele form. Czułbym się jak w więzieniu, gdybym nie mógł zamknąć za sobą drzwi i wyjść na spacer lub przejażdżkę, pójść do biblioteki, pogłaskać psa sąsiada, zjeść lunch z przyjaciółmi, posadzić kwiatów i ziół itp. itd. nie wyobrażam sobie życia na łodzi.
To powiedziawszy, muszę przyznać, że czytanie o przygodach innych ludzi to świetna zabawa, nawet jeśli uważam, że zabieranie bardzo małych dzieci na morze jest nieco nierozsądne;
myśleć o chorobach.
Zastanawiam się, jak Ludvig czuje się z tak szybkim rozpoczęciem pracy?
02 września 2014 - 21:02
BP mówi:
Ach ten blog, który polecasz TERAZ... mogłeś to zrobić wcześniej;-)
02 września 2014 - 21:12
administrator mówi:
Katarina, najmłodszy chłopiec, nie jest jeszcze w wieku szkolnym. Jeśli chodzi o dziewczynkę, odroczyli rozpoczęcie szkoły o rok. Zacznie więc teraz, w wieku ośmiu lat.
Ruth, jak się czujesz, to co innego! Dla mnie byłoby to całkowicie niemożliwe, ponieważ nie potrafię żeglować. Ale ich podróż mnie fascynuje! I tak, zastanawiam się też, jak to jest chodzić do pracy... i jak znów przyzwyczaić się do życia w Szwecji....
BP, haha, cóż, to jeden ze sposobów, aby na to spojrzeć... Prawdopodobnie już raz o nich wspomniałem, ale mogło to być jakiś czas temu... Ale najwyraźniej ich podróż będzie transmitowana w telewizji tej zimy!
02 września 2014 - 21:23
Ditte mówi:
Z wielkim zainteresowaniem śledziłem ich blog i podróż. Wyobraź sobie, że odważysz się wyjść! Jestem zbyt tchórzliwa i boję się morza, żeby nawet o tym pomyśleć. Ale mieć marzenie i próbować je spełnić - to imponujące.
I nie wszystko po drodze było łatwe...
Ale co za podróż! I jakie doświadczenia!
02 września 2014 - 22:10
Marina mówi:
Niesamowita podróż! To wspaniałe, gdy ktoś odważy się i uda mu się zrealizować swoje marzenia, bez względu na to, jakie one są.
02 września 2014 - 22:16
Joanna mówi:
Tak, jest super! To prawie dziwne uczucie, że znów są w domu 🙂 .
02 września 2014 - 22:41
Ulla & Torgny mówi:
Śledziłem również ich podróż dookoła świata, niesamowitą podróż.... ich opowiadania na blogu dotyczące dzieci były niesamowite. Tak dobre jak każde inne........
Ciekawie będzie zobaczyć serial w telewizji tej zimy, nie możemy się doczekać....
02 września 2014 - 23:39
Pan Steve mówi:
Co za wspaniałe wspólne doświadczenia, które rodzina może zabrać ze sobą na całe życie. Podziwiam ludzi, którzy nie tylko marzą i mówią o swoich marzeniach, ale także spełniają swoje marzenia.
03 września 2014 - 6:42
administrator mówi:
Ditte, ja prawdopodobnie też mam zbyt wiele szacunku dla morza. Ale śledzenie tego z daleka było fascynujące!
Marina, właśnie to jest dla mnie inspirujące! Jeśli oni mogli zrealizować tak duży projekt, to z pewnością reszta z nas też może coś zrobić, nawet jeśli nie musi to być tak duże!"?
Ulla & Torgny, też chciałabym zobaczyć serial!
Steve, to musiało je zespawać! Zgadzam się. Wiele osób tylko mówi, ale to godne podziwu, gdy ludzie mają zapał do realizacji marzeń.
03 września 2014 - 7:19
Lena w Walii mówi:
Od czasu do czasu czytam ich bloga. Prawdziwa przygoda!
03 września 2014 - 10:36
radość mówi:
Śledziłem również ich bloga i podzieliłem się linkiem z kilkoma znajomymi, którzy chętnie go czytali.
Uściski
04 września 2014 - 17:30
administrator mówi:
Lena w Walii, rzeczywiście!
JoY, mam nadzieję, że będą kontynuować blogowanie! Ciekawie będzie zobaczyć, jak wygląda teraz życie w Szwecji!
04 września 2014 - 20:31
Maria z Rövarhamn mówi:
Cześć Helena,
Dziękuję za miły wpis. Bardzo się cieszymy, że odbyliśmy tę podróż teraz, kiedy dzieci były małe. Bo jeśli jest jedna rzecz, której wszyscy żałują na łożu śmierci, to to, że nie spędzili więcej czasu ze swoimi dziećmi. Jest to również czas, w którym ludziom najtrudniej jest ułożyć codzienną układankę.
Jeśli chodzi o szkołę, sami uczyliśmy dzieci. Oboje potrafią czytać/pisać/liczyć i mówić po angielsku bez większych trudności. Lovis bez problemów rozpoczęła drugą klasę, a młodszy brat Otto został pierwszoklasistą.
A dla Rkutha z Wirginii, który uważa, że jesteśmy trochę głupi, jest to powszechna reakcja. To, co nieznane i nieco inne, jest postrzegane jako przerażające i głupie. My widzimy to trochę inaczej. Na morzu niebezpieczeństwa są ograniczone, wiemy, kim są i mamy plan, jak ich uniknąć i co zrobić w razie wypadku. Jednak na lądzie niebezpieczeństwa są znacznie większe. A jeśli zapytać firmy ubezpieczeniowe, ryzyko uszkodzenia jest znacznie wyższe na drogach niż na morzu. W każdym razie jesteśmy już w domu. Wszystko poszło dobrze.
Rzeczy,
Linda
08 września 2014 r. - 0:38
Rkuth w Wirginii mówi:
Nie myślałem o wypadkach, bo te zdarzają się wszędzie. Myślałem bardziej o poważnych chorobach, gdzie
wysoka gorączka lub "odwodnienie" po chorobie żołądka, np. kładzie
w. Gdyby JEDEN z dorosłych zachorował, drugiemu trudno byłoby opiekować się zarówno łodzią, jak i dziećmi.
To nie jest tak, że zawsze żeglujesz blisko brzegu, gdzie potrzebna jest pomoc.
może przylecieć helikopterem.
Cieszę się, że wróciłeś bez żadnych problemów.
Zgaduję, że dzieci są szczęśliwe, mogąc poznać nowych przyjaciół w szkole.
08 września 2014 r. - 3:35
administrator mówi:
Mary af Rövarhamn, cieszę się, że piszesz Linda! I dziękuję za zajęcie się dziećmi i szkołą. Być może byłoby interesujące, gdybyś z perspektywy czasu napisała coś o chorobach i przebywaniu na morzu, na całym świecie. Z pewnością masz wiele doświadczeń, o których warto przeczytać!
08 września 2014 r. - 7:31
Maria z Rövarhamn mówi:
Spóźniona odpowiedź dla Rkuth w Wirginii
Nie zachorujesz na tak wiele chorób, jeśli będziesz gotować całe jedzenie na pokładzie, oczyszczać wodę i spędzać prawie każdy wieczór i noc na pokładzie, z dala od komarów malarii na lądzie. I tak właśnie zrobiliśmy. Najgorszą rzeczą, jaką napotkaliśmy, było sporadyczne przeziębienie, ale nie dlatego, że większość wirusów najlepiej rozwija się w nieco większych społecznościach i zwykle unikamy ich z zupełnie innych powodów niż chorób.
Ale tak, rozumiem twój tok myślenia. Na morzu pomoc jest daleko. Ale nie ma wirusów ani chorób zakaźnych. Najbardziej dotkliwą chorobą na morzu jest prawdopodobnie zapalenie wyrostka robaczkowego, na które mamy na pokładzie bromek i morfinę. W rzeczywistości mamy lekarstwa i sprzęt do leczenia wielu innych chorób. Podczas całego rejsu mieliśmy dwóch lekarzy w pogotowiu przez telefon satelitarny, gdybyśmy potrzebowali porady.
W mało prawdopodobnym przypadku nagłego wypadku na morzu, który nie może czekać, najczęstszym rozwiązaniem jest przeniesienie się na większy statek z lekarzem na pokładzie. Ale nigdy nie byliśmy nawet blisko. Patrząc z perspektywy czasu, nigdy nie byliśmy tak zdrowi jak podczas tej podróży.
/Linda
21 kwietnia 2015 r. - 9:04