Ditte Akker jest doświadczoną podróżniczką, żywo zainteresowaną kulturą i przyrodą, która przez lata widziała wiele różnych miejsc na świecie. Mieszkała i pracowała w kilku różnych krajach. W 2007 roku Ditte dostała pracę jako nauczycielka w Szwedzkiej Szkole w Pekinie i przeprowadziła się tam wraz z mężem Bosse. To były w sumie cztery ekscytujące lata w tętniącej życiem azjatyckiej metropolii. Jesteśmy oczywiście ciekawi, co więcej o tym sądzi! Jak to jest mieszkać w tak odmiennym kraju?
Obecnie Ditte i Bosse wrócili do Szwecji, ale regularnie dojeżdżają do swojego drugiego domu w Torrevieja w Hiszpanii. Od czasu do czasu podróżują również, aby poznać nowe i ekscytujące miejsca. Jeśli chcesz przeczytać więcej, możesz śledzić podróże Ditte i refleksje na temat codziennego życia na jej blogu. Ditte Mitt i ...
Spis treści
Jak przeprowadziłeś się do Pekinu i jak długo tam zostałeś?
Przeprowadzka do Pekinu nastąpiła dość nagle jesienią 2006 roku. Przez całe życie dużo podróżowałem, a wcześniej dwukrotnie pracowałem za granicą - w Tunezji i Tajlandii. W Tunezji pracowałem jako przewodnik turystyczny we wczesnych latach 70. W 1980 r., dzięki UNHCR, miałem okazję pracować w obozach dla uchodźców w Tajlandii, z uchodźcami z Kambodży.
Praca trwała trzy miesiące i była niezwykle intensywna i wymagająca, więc dłuższy okres nie byłby możliwy. Lata mijały i było wiele podróży dookoła świata. W głębi serca jestem nauczycielem; dyrektorem gimnastyki, nauczycielem gimnazjalnym i nauczycielem specjalnym, i zdarzyło mi się spojrzeć na stronę internetową Szwedzkiej Narodowej Agencji Edukacji w poszukiwaniu wolnych stanowisk nauczycielskich za granicą. Nasza sytuacja życiowa była taka, że idealnie do siebie pasowaliśmy!
Miałam dobrą pracę w Upplands Väsby w klasie przygotowawczej dla uczniów, którzy przyjechali do Szwecji i nie opanowali języka szwedzkiego, i bardzo mi się to podobało. Kusiło mnie jednak, by wyjechać za granicę i pojawił się wakat w Szkole Szwedzkiej w Pekinie, o który się ubiegałam.
Zgłosiło się wielu kandydatów, a po rozmowach kwalifikacyjnych i dyskusjach zaproponowano mi to stanowisko i na początku 2007 roku miałam być na miejscu, a mój mąż miał mi "towarzyszyć". Zrezygnowałam ze stałej pracy i byłam gotowa na wyjazd do Chin. Posada nauczyciela w Pekinie była sześciomiesięcznym okresem próbnym z możliwością przedłużenia, tyle wiedzieliśmy, kiedy wyjeżdżaliśmy. Ostatecznie zostaliśmy na prawie cztery lata.
Czy możesz nam powiedzieć, jak wyglądało Twoje codzienne życie w Chinach?
Dni powszednie w Pekinie i praca w Szkole Szwedzkiej były dość podobne do dni roboczych w Szwecji, zwykle znacznie dłuższe i bardziej intensywne. Z drugiej strony klasy były znacznie mniejsze, a zdecydowana większość uczniów była bardzo zmotywowana, aby dać z siebie wszystko. Rodzice również byli zaangażowani w edukację swoich dzieci i bardzo je wspierali pod każdym względem. Moja nowa praca nauczyciela miała być odpowiedzialna za 10 uczniów w klasach 3-4-5, wspaniałą grupę.
Szwedzka szkoła znajdowała się (obecnie jest zamknięta) kilka kilometrów na północny zachód od Pekinu, a jej pracownicy codziennie rano dojeżdżali z Pekinu "szkolnym autobusem". Szkoła miała około 100 uczniów, a jeden lub oboje rodziców uczniów pracowali dla szwedzkich firm lub dużych międzynarodowych firm w Pekinie/Chinach/Azji. Szkoła miała szwedzki program nauczania, ale wszyscy uczniowie uczyli się także chińskiego oprócz angielskiego, począwszy od przedszkola.
Dni były długie, a ze względu na ruch uliczny w Pekinie, który z roku na rok stawał się coraz bardziej intensywny, podróże trwały coraz dłużej. Było dużo pracy, ale też dużo zabawy. Społeczność z kolegami, Szwedami i Chińczykami, była świetna i często wychodziliśmy razem na kolację po pracy. A biorąc pod uwagę, że kolacja w naszych lokalnych chińskich restauracjach kosztowała około 20 SEK/osobę, wliczając w to napoje, było to całkiem w porządku. Każdego wieczoru spędzałem trochę czasu na planowaniu jutrzejszej pracy i idealnie byłoby, gdybym uczył się też chińskiego. Dwa razy w tygodniu prywatny korepetytor przychodził do domu i wprowadzał mnie w ten fantastyczny, ale jakże trudny język.
W piątki mieliśmy krótsze dni pracy, a potem było After Work, które często zaczynało się od relaksującego masażu lub manicure/pedicure. Weekendy były wykorzystywane na długie przejażdżki rowerowe, spacery po starych hutongach, wycieczki po okolicy Pekinu i wizyty w różnych domach towarowych. W sobotnie poranki często chodziliśmy do jednego z dużych parków, gdzie odbywało się wiele zajęć: puszczanie latawców, śpiew chóru, muzyka, malowanie, taniec, tenis stołowy, akrobatyka, thai chi i wiele innych. Fantastyczne doświadczenie!
Co było największym wyzwaniem w życiu Szweda w Chinach? Czy możesz nam opowiedzieć o jakichś zderzeniach kultur?
Ciągle napotykaliśmy wyzwania i na początku, przez cały pierwszy rok, zanim zacząłem uczyć się chińskiego, język był wyzwaniem. Zwykłe zakupy potrafiły zdenerwować. Wszystkiego było tak dużo i nie mogłam odczytać opakowań. Ale znaleźliśmy zachodnie sklepy, w których czasami robiliśmy zakupy, a nawet Carrefour. Na początku Carrefour nie miał takiego asortymentu, jakiego oczekiwaliśmy, to była chińska wersja. Ale z biegiem lat asortyment się zmieniał, zwłaszcza z okazji Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku.
Pytanie o drogę podczas naszych przejażdżek rowerowych było ekscytujące, ponieważ wielu starszych Chińczyków nie ma lub ma niewielki zwyczaj korzystania z map, ponieważ zostały one zakazane w czasach Mao, więc mogliśmy się całkowicie pomylić. Wielu Chińczyków jest również bardzo prostolinijnych. Uważają, że my, ludzie Zachodu, mamy strasznie brzydkie nosy i często nazywają nas "długimi nosami" i mówią to głośno.
Nie jesteśmy przyzwyczajeni do kaszlu i plucia na zewnątrz, ale w Chinach połykanie śluzu nie jest uważane za zdrowe, więc się pluje. Odwiedzając restaurację z chińskimi przyjaciółmi, nie byliśmy przyzwyczajeni do kłótni o to, kto powinien zapłacić rachunek. Dzielenie rachunku jak w Szwecji jest zupełnie nie do pomyślenia, a tutaj ważne jest, aby otrzymać zaszczyt płacenia. "Polubienie sytuacji" pomogło nam wiele razy. Byliśmy gośćmi w tym kraju i próba dostosowania się była kluczem.
W Chinach największe banknoty to 100 juanów, mniej więcej tyle samo w szwedzkich pieniądzach, a zanim dostałem kartę bankomatową, musiałem udać się do banku, aby wypłacić pieniądze. Zajmowało to trochę czasu i było skomplikowane, aby zrozumieć, który znacznik numeryczny powinienem wziąć (było ich wiele do wyboru), a następnie upewnić się, że żadna chińska osoba nie wyprzedza mnie w kolejce. Byłem w tym dobry. Kultura kuchenna nie była zbyt rozwinięta, co było całkiem zrozumiałe w mieście z około 18 milionami mieszkańców w 2008 roku.
Przed Igrzyskami Olimpijskimi w 2008 r. kolejki ustawiały się "wszystkie naraz", ale w okresie poprzedzającym Olimpiadę mieszkańcy Pekinu zostali przeszkoleni w zakresie stania w kolejkach, co było praktykowane w każdą środę z wolontariuszami na przystankach autobusowych, stacjach metra i postojach taksówek, między innymi, w celu stworzenia systemu kolejkowego. Odniosło to spory sukces i trwa do dziś. Inną rzeczą, o której dużo myślałem, jest szacunek, w pozytywnym sensie, dla osób starszych. Nawet jeśli autobus lub metro były całkowicie wypełnione podróżnymi, zawsze oferowano mi miejsce siedzące. Uważano mnie za starszego ...
Jak doświadczenie życia w zupełnie innej kulturze wpłynęło na ciebie i jak wykorzystujesz to doświadczenie dzisiaj?
Doświadczenia z lat spędzonych w Pekinie są zawsze obecne i to na różne sposoby. Przyjaźń z moimi kolegami i innymi przyjaciółmi, którą tam nawiązałem, jest zawsze ze mną, mimo że jesteśmy teraz w różnych częściach świata. W Pekinie zawsze czułem się bezpiecznie, niezależnie od tego, czy wracałem do domu sam późno w nocy, jeździłem na rowerze, podróżowałem autobusem lub metrem, i od tego czasu zdałem sobie sprawę, że jeśli mogę poruszać się po Pekinie sam o każdej porze dnia, mogę to zrobić prawie wszędzie. Nauczyłam się też negocjować i targować, w czym wcześniej nie byłam zbyt dobra. Aby być bardziej elastycznym, Szwecja jest małym krajem i nie wszystko jest tu "najlepsze", nawet jeśli wiele jest dobrych.
Nadal odnoszę duże korzyści z faktu, że próbowałem nauczyć się wystarczająco dużo chińskiego, aby radzić sobie w codziennym życiu. Język jest zawsze ważnym czynnikiem w komunikacji, a szwedzki nie zawsze wystarcza. Wreszcie, co nie mniej ważne, stałem się znacznie odważniejszy w nieznanych sytuacjach. Jeśli potrafię zorganizować podróż na własną rękę w Chinach, mogę to zrobić w dowolnym miejscu na świecie. Wiem, że w ten czy inny sposób zawsze sobie poradzę.
Za czym tęsknisz w Pekinie i Chinach teraz, gdy już tam nie mieszkasz?
Tęsknię za życiem, pulsem i całą tą zabawą, która nieustannie miała miejsce. Zawsze zdarzały się najbardziej komiczne sytuacje i prawdopodobnie nigdy nie śmiałem się tak bardzo, jak tam. Tęsknię za przejażdżkami rowerowymi, małymi restauracjami, zakupami, wycieczkami, Wielkim Murem, parkami, spacerami i wszystkimi spontanicznymi rzeczami, które działy się w Pekinie. Jak również spędzenie dnia w SPA z masażami i różnymi zabiegami na ciało w cenie około 250 SEK. Życie w Pekinie było naprawdę życiem "pośrodku", pośrodku starej historii i pośrodku gigantycznego, nowoczesnego miasta, w którym jest wszystko i trochę więcej.
Jakie są Twoje najlepsze wskazówki dla turystów odwiedzających Pekin i Chiny?
Podróżowanie po Chinach wymaga czasu i planowania, ponieważ bilety lotnicze i kolejowe często się kończą. Kontakt z lokalnym biurem podróży i uzyskanie pomocy w tym zakresie znacznie ułatwia zorganizowanie wszystkiego praktycznie bez żadnych kosztów. Jeśli zatrzymujesz się w Pekinie, dobrym pomysłem jest zapoznanie się z Chińskim Centrum Kultury i ich stroną internetową, ponieważ oferują oni jednodniowe wycieczki, a także dłuższe wycieczki po kraju. Podróżowaliśmy z nimi kilka razy i zawsze w cenie są kompetentni anglojęzyczni przewodnicy.
W Pekinie jest wiele hoteli, ale niestety wiele szwedzkich biur podróży ma kontakt z hotelami, które znajdują się daleko na południu miasta lub nieco poza centrum. Metro jest dobrze rozwinięte i działa znakomicie, ale nadal zalecałbym pozostanie w obrębie "drugiej obwodnicy".
Wizyta na Wielkim Murze i wędrówka po nim jest koniecznością, a dobrym miejscem do odwiedzenia go jest Mutianyu, nieco ponad godzinę jazdy od Pekinu. Dojazd tutaj jest łatwy z wynajętym kierowcą (kierowca czeka i wraca do domu, kiedy zdecydujesz). Jeśli masz więcej czasu, polecam odwiedzenie muru w Simatai, około 8 mil od Pekinu, a następnie wędrówkę 10 kilometrów do Jinshaling. Kilka rzeczy do zobaczenia i zrobienia w Pekinie:
- Plac Tiananmen i Zakazane Miasto; wizyta, która zajmuje co najmniej pół dnia.
- Świątynia Nieba i znajdujący się tam park, dobrze połączyć z wizytą na Pearl Market (ogromne centrum handlowe).
- Obszar wokół Huhai, trzy sztuczne jeziora i stare dzielnice hutongów.
- Wieża Zegarowa i Wieża Bębnów, znajdujące się w pobliżu jezior, są warte odwiedzenia.
- Jingshang Park, Ritan Park lub Temple of Heaven Park we wczesny sobotni poranek, kiedy w Pekinie jest wielu mieszkańców i wiele się dzieje.
- Podniebny bar, The Atmosphere, 60 pięter wyżej w China World Summit Wing, Jinnguomen Dajie, oferuje wspaniały widok na Pekin i najlepiej odwiedzić go późnym popołudniem i przy dobrej pogodzie.
- Brunch z szampanem w niedzielę w hotelu St. Regis, Jinaguomen Dajie 21, nie można przegapić, konieczna rezerwacja stolika
- "Piękna" ulica handlowa Wanfujing może być interesująca, a także znajduje się tam specjalny nocny targ
- Poruszaj się metrem, oszczędza dużo czasu i jest tanie, kosztuje około 2 kr/przejazd.
- Taksówki są tanie, samochody można złapać na ulicy, ale kolejki z powodu dużego ruchu sprawiają, że zajmuje to trochę czasu (upewnij się, że taksometr jest włączony).
- Pałac Letni jest piękny do zobaczenia, jeśli odwiedzasz Pekin wiosną, jeździ tam metro.
- Małe chińskie restauracje często oferują dobre jedzenie w niskiej cenie, a jeśli nie mówisz ani nie czytasz po chińsku, zazwyczaj są tam zdjęcia potraw.
- Wskoczenie do autobusu i zobaczenie, dokąd jedzie, jest ekscytujące i pozwala zobaczyć wielu ludzi i okolicę!
Oprócz lat spędzonych w Chinach wiele podróżowałeś. Jakie inne miejsca chciałbyś wyróżnić i dlaczego?
Chciałbym podkreślić Tybet. Pojechaliśmy tam pociągiem z Pekinu i zajęło nam to 48 godzin, po czym polecieliśmy do domu. Potrzebna jest dodatkowa wiza i dobrze jest skorzystać z chińskiego biura podróży, które organizuje wszystko, w tym kierowcę i przewodnika w Lahsa i okolicach (może to zająć trochę czasu, aby uporządkować dokumenty).
Tybet jest tak wyjątkowy zarówno pod względem historii, przyrody, jak i kultury i jak dotąd nie jest głównym celem turystycznym, ale w wielu miejscach życie toczy się tak, jak zawsze. Zaletą podróży pociągiem do Lhasy jest to, że nie przeszkadza tak bardzo różnica wysokości, ponieważ Lhasa znajduje się na wysokości 3650 m n.p.m., a podczas podróży pociągiem pokonuje się wysokości ponad 5000 m n.p.m. (tlen jest dostępny przy każdym łóżku w pociągu, jeśli go potrzebujesz).
Wietnam to kierunek, który bardzo nam się spodobał i podróżowaliśmy głównie po południowych częściach kraju z Sajgonem i odwiedziliśmy między innymi wyspę Phu Quc. Północne części Tajlandii, Chang Rai i Chang Mai zapewnia wspaniałe wrażenia przyrodnicze, a trekking tutaj i pobyt w małych pensjonatach jest wyjątkowy. Nowa ZelandiaWyspa Południowa oferuje fantastyczne krajobrazy i wspaniałe doświadczenia przyrodnicze. Wynajem kampera jest tutaj idealnym rozwiązaniem, ponieważ nie musisz szukać hotelu i możesz zatrzymać się gdziekolwiek chcesz.
Fidżi a tamtejszy archipelag był niezapomniany, ze wspaniałym snorkelingiem i nurkowaniem. Australia było ekscytujące, a doświadczenia różnią się w zależności od tego, gdzie jesteś w kraju. Niestety, byliśmy nieco rozczarowani Rafą Koralową po nurkowaniu i snorkelingu na Fidżi. Ale z pewnością warto było ją odwiedzić.
Na koniec pytanie, które zadajemy każdemu, z kim rozmawiamy: Jaki jest twój wymarzony cel podróży?
Jednym z wymarzonych kierunków jest Antarktyda i Wyspa Wielkanocna w połączeniu z Wyspami Galapagos, a innym Republika Południowej Afryki połączona z safari w mniej eksploatowanym obszarze. Ale także Zanzibar i Seszele należą do wymarzonych miejsc, być może w połączeniu z RPA.
Dziękuję Ditte Akker za podzielenie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami!
Ama de casa mówi:
Hmm... Zastanawiam się, czy nie czytałam wcześniej czegoś autorstwa Ditte? Wydaje mi się bardzo znajoma... 😉.
Ekscytujące, że mieszkałem w Chinach i wiele dobrych wskazówek tam 🙂 .
05 marca 2016 r. - 9:45
Koziorożec mówi:
Jak cudownie mieć Ditte jako gościnną blogerkę! Ja również czytałam wiele z tego, co pisze Ditte 😉 Tak, jest jedną z moich ulubionych blogowych przyjaciółek!
Poświęcę teraz trochę czasu i przeczytam ten długi, miły post 😀.
Kram, Gerd
05 marca 2016 r. - 9:53
Lennart mówi:
Ekscytująca lektura z ekscytującego kraju!
05 marca 2016 r. - 10:16
administrator mówi:
Ama de casa, tak haha, może tak być 😉 Tak, bardzo wiele dobrych wskazówek dla tych, którzy chcą odwiedzić Chiny i Pekin!
Geddfish, tak, ja też lubię Twojego bloga 🙂 .
Lennart, Chiny to rzeczywiście ekscytujący i fascynujący kraj!
05 marca 2016 r. - 10:32
Śniegi mówi:
Tak, Ditte wydaje się znajoma 😀 Naprawdę polecam jej bloga!
Przyjemna sobota
05 marca 2016 r. - 11:49
Birgitta w Umeå mówi:
Interesujące do przeczytania.
Mój syn przeprowadził się do Shenzhen w południowo-wschodnich Chinach ze swoją chińską żoną i 3-letnią córką.
Jonas trochę się martwi, że mała Wilma straci język szwedzki, miejmy nadzieję, że tak się nie stanie.
Uczestniczyłem w szampańskim brunchu w Szanghaju z 8 Szwedami. To było przeżycie. A ślub Jonasa i Saliny kilka dni później w Shengdou był jeszcze większym przeżyciem.
05 marca 2016 r. - 12:17
Comsi Comsa mówi:
Och, co za zabawa, blogowa przyjaciółka Ditte spotyka mnie, kiedy loguję się na Twojej stronie. 🙂
Zabawna historia do przeczytania...
Przytulanie ♥
05 marca 2016 r. - 12:33
administrator mówi:
Znogge, ja też lubię Twojego bloga 🙂 Życzę miłego weekendu!
Birgitta w Umeå, jakie to ekscytujące, że jej syn przeprowadził się do Chin. Wtedy zrozumiałam, że to była bardzo interesująca lektura! Ważne jest, aby znaleźć motywację do kontynuowania nauki języka szwedzkiego: inne dzieci, które mówią po szwedzku, rodzic, który zawsze mówi po szwedzku, programy dla dzieci po szwedzku... A tak przy okazji, jakie ciekawe doświadczenia miałaś w Chinach! 🙂
Comsi Comsa, cieszę się, że zechciałeś wpaść i przeczytać! 🙂
05 marca 2016 r. - 15:01
Ditte mówi:
Co za frajda czytać wywiad. Jak dobrze to zebrałeś!
A może niektórzy skorzystają z moich doświadczeń i wskazówek dotyczących ewentualnej podróży do Pekinu.
05 marca 2016 r. - 18:42
Alexandra mówi:
Zazwyczaj odwiedzam Twojego bloga od czasu do czasu! Uwielbiam czytać o Szwedach, którzy mieszkają za granicą (nawet jeśli ona teraz tego nie robi). Nigdy nie byłam w Chinach, szczerze mówiąc, żaden kraj nie jest teraz wysoko na liście życzeń... Ale pewnego dnia!
05 marca 2016 r. - 22:53
BP mówi:
Zacząłem śledzić Ditte jakieś pół roku temu. Ale ten post przebija wszystko! Zrozumiałem, że pracowała w Chinach, ale o wiele więcej "mięsa na kościach", jeśli chodzi o jej doświadczenia, jest świetne!
Absolutnie świetny wywiad! Jesteś naprawdę dobry w wybieraniu gościnnych blogerów i różnicowaniu swoich "ofiar wywiadów".
Super proste:-)
05 marca 2016 r. - 23:36
Anette mówi:
Ten post jest idealny dla mnie, ponieważ wkrótce wybieram się do Pekinu i wskazówki Ditte będą przydatne. Miło dowiedzieć się o niej więcej, jest ekscytującą kobietą.
06 marca 2016 r. - 4:00
Anki mówi:
Fantastyczny post i wywiad z Ditte - bardzo fajny!
Właśnie zaczęłam czytać jej bloga... miło wiedzieć o niej trochę więcej. Dzięki za to 🙂
06 marca 2016 r. - 7:43
administrator mówi:
Ditte, bardzo dziękuję za udział! Jak widać, wiele osób doceniło wywiad i wskazówki dotyczące podróży. Umieszczę link do niego na stronie z poradami dotyczącymi podróży po Chinach, aby jeszcze więcej osób mogło skorzystać z praktycznych i dobrych wskazówek dotyczących podróży!
Alexandra, ja również lubię czytać blogi zagranicznych Szwedów. Byłam w Chinach dwa razy i uważam, że to niesamowicie ekscytujący kraj. Ale jest tyle różnych krajów na świecie, o których można marzyć! 🙂
BP, dziękuję za miły komentarz! To naprawdę przyjemne uczucie blogować, gdy dostaje się takie komentarze! 🙂
Anette, ale oh so good, w takim razie idealnie pasuje do tych wszystkich konkretnych wskazówek!
Anki, cieszę się, że podobał Ci się wywiad! Dziękuję za komentarz!
06 marca 2016 r. - 8:12
administrator mówi:
Steve, dobre pytanie o Pekin i Pekin! Myślę (ktoś może mnie poprawić, jeśli to konieczne), że istnieją dwie różne transkrypcje na zachodnie litery chińskiego słowa (które z pewnością jest wymawiane inaczej w różnych dialektach). W moim własnym rozumieniu Peking był częściej używany w przeszłości, a Pekin częściej obecnie, ale nie wiem, która z nich jest poprawna w języku szwedzkim (prawdopodobnie obie?).
06 marca 2016 r. - 10:27
Pan Steve mówi:
Kolejny fascynujący "poszukiwacz przygód" z listy gości.
Wyobraź sobie, jak wiele możesz doświadczyć, jeśli tylko się odważysz.
Ten wywiad daje znacznie bardziej pozytywny obraz Chin i Pekinu niż ten, który jest zwykle przekazywany. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Dlaczego czasami używa się Beijing, a czasami Beijing?
06 marca 2016 r. - 9:34
AuntieGlad mówi:
Ditte jest moją bardzo miłą i drogą blogującą przyjaciółką.
Ciekawie jest czytać o wszystkim, przez co przeszła.
Życzę udanej niedzieli!
06 marca 2016 r. - 12:34
Ditte mówi:
Jedna odpowiedź: Pekin oznacza "północną stolicę" i w języku chińskim jest tak nazywany i zapisywany, ale oczywiście za pomocą znaków. (Dla tych z nas, którzy nie czytają chińskich znaków, używany jest pinyin, romanizacja chińskich znaków, aby umożliwić nam ich wymowę. Pinyin został wynaleziony na początku XX wieku przez dwóch Brytyjczyków).
Sami Chińczycy nazywają swoją stolicę Pekinem i chcieliby, aby inni robili to samo.
Peking to zachodnia interpretacja słowa "Pekin" przed wynalezieniem pinyin, ale jeśli jest używana, powinna być wymawiana jako "Peh-king", co rzadko się robi.
06 marca 2016 r. - 12:40
administrator mówi:
Ciociu Glad, cieszę się, że podobał Ci się wywiad z Ditte!
Ditte, dzięki za wyjaśnienie i dobre wytłumaczenie!
06 marca 2016 r. - 13:55
Eva - Ludzie na ulicy mówi:
Co za fantastyczny wywiad z Ditte o jej doświadczeniach w Chinach! Naprawdę inspirujący i mam ochotę rzucić się na komputer i zarezerwować wycieczkę do Chin!
06 marca 2016 r. - 16:56
Åsa mówi:
Bardzo zabawna i interesująca lektura!
06 marca 2016 r. - 22:24
administrator mówi:
Eva, cieszę się, że podobał Ci się wywiad! Ditte ma tak wiele interesujących doświadczeń do przekazania! Ja też robię się trochę głodna, żeby znowu odwiedzić Chiny 🙂 .
Åsa, miło mi słyszeć, że wywiad Ci się podobał 🙂 ðŸ™'
07 marca 2016 r. - 0:05