Ole Lundberg pochodzi z Wysp Alandzkich, ale większość swojego życia spędził na morzu. Już w wieku 13 lat dołączył do statku i od tego czasu pracował na niezliczonych statkach, szkolił się na kapitana morskiego i odwiedził wszystkie kontynenty. Dziś Ole prowadzi spokojniejsze życie ze swoją żoną na Wyspach Alandzkich, ale morze wciąż go kusi!
Ole zbudował własną łódź mieszkalną, a w sezonie wolnym od lodu para spędza na niej dużo czasu podróżując. O życiu na łodzi mieszkalnej i różnych morskich wspomnieniach można przeczytać na blogu (B)logbook, gdzie Ole pisze pod pseudonimem "Captain Haddock". Oczywiście chcemy wiedzieć więcej i zadaliśmy Ole osiem ciekawych pytań na temat łodzi mieszkalnej i życia na morzu.
Spis treści
Czy możesz opowiedzieć nam trochę o sobie? Kim jesteś i gdzie mieszkasz?
Nazywam się Ole Lundberg. Mieszkam na Wyspach Alandzkich, około kilometra od zamku Kastelholm, na brzegu Slottsundet, który prowadzi od zatoki morskiej Lumparn na północ do ruin zamku. Moją żoną, towarzyszką życia i podróży jest Birgitta, oboje mamy 73 lata.
Jak zostałeś marynarzem i jak wyglądało życie marynarza, gdy byłeś młody?
Prawie wszyscy pochodzący z klasy robotniczej chłopcy z Wysp Alandzkich wyruszali na morze w wieku kilkunastu lat. W latach 50. nie było innego wyboru. Jeśli nie chciałeś być synem rolnika lub drwala, musiałeś po prostu wyjechać na morze lub przenieść się do Szwecji i poszukać pracy, co wielu zrobiło, zwłaszcza dziewczęta.
Mieszkańcy Wysp Alandzkich zawsze byli ludźmi morza. "Morze to nasza droga", zwykliśmy mawiać, a nasz wielki armator Gustaf Erikson, którego flota żaglowców była najdumniejszą i największą na świecie, wychował wielu słynnych kapitanów i zainspirował młodych chłopców do wyboru żeglugi morskiej. Dzięki żegludze Wyspy Alandzkie stały się zamożnym społeczeństwem.
Wypłynąłem na morze w wieku piętnastu lat. Rozumiem przez to, że wypłynąłem na pełne morze i do innych krajów. Tak naprawdę swoją karierę na morzu rozpocząłem w wieku trzynastu lat, kiedy podczas letnich wakacji służyłem jako chłopiec pokładowy i kucharz na kambuzie, którym transportowaliśmy drewno z Wysp Alandzkich do Turku. Życie młodego marynarza było czasami ciężkie, ale nauczyłem się czystości i dyscypliny.
Po kilku latach spędzonych na statkach na Wyspach Alandzkich wyjechałem do Norwegii. Przygoda kusiła. Norweska flota handlowa była wówczas jedną z największych na świecie. Statki podróżowały po całym świecie. W centrum dla marynarzy w Oslo wystarczyło wybrać, którą część świata chce się zobaczyć. Na norweskich statkach pływałem (mówimy "pływałem", chociaż teraz "pływamy" z silnikami diesla) przez wiele lat, ucząc się, aby zostać kapitanem morskim w przerwach między zmianami na morzu.
Na jakich łodziach pracowałeś i gdzie podróżowałeś jako żeglarz? Powiedz nam!
Pracowałem na wielu typach statków, dużych i małych, masowcach, drobnicowcach, statkach pasażerskich, tankowcach i odwiedziłem wszystkie kontynenty z wyjątkiem Antarktydy. Pracowałem nawet jako starszy oficer na statku, na którym transportowaliśmy żywe owce z Australii do Iranu. Transport żywych zwierząt w ten sposób jest dziś mocno krytykowany. W latach dziewięćdziesiątych byłem także kapitanem holownika na Wyspach Alandzkich.
Co jest najlepsze w pracy na morzu?
Najlepszą rzeczą w pracy na odległość było to, że mogłem zobaczyć świat. I długie wakacje, kiedy wraz z żoną zwiedzaliśmy Europę samochodem. Odbyliśmy wiele podróży samochodowych, od Przylądka Północnego po włoski obcas buta. Nigdy nie mieliśmy kampera, tylko zwykłą furgonetkę, którą można było połączyć z namiotem z tyłu lub przy bocznych drzwiach.
Jaka jest najgorsza rzecz, jakiej doświadczyłeś podczas lat spędzonych na morzu?
Myślę, że najgorszą rzeczą, jaka zdarza się na łodzi, jest to, że członek załogi zostaje ranny i umiera. Doświadczyłem tego trzy razy.
Czy możesz opowiedzieć nam trochę o swojej łodzi mieszkalnej? Jaka jest jego historia i jak się w nim mieszka?
Przyjaciel dał mi, prawie za darmo, rozklekotaną przyczepę kempingową. Często narzekałem na przyczepy kempingowe na drodze podczas naszych podróży samochodowych, więc powiedziałem mojej żonie, że nigdy nie zabierzemy jej w drogę. Postawiliśmy ją na wodzie. Zbudowałem duży pokład na dwóch pontonach, zawiesiłem 15-konny silnik zaburtowy na jednym końcu, podniosłem przyczepę kempingową na pokład i mieliśmy wygodną łódź mieszkalną, którą płynęliśmy z prędkością 3,5 węzła.
Przez 13 lat używaliśmy pływającej przyczepy kempingowej jako jednostki rekreacyjnej. Spodobało nam się to życie tak bardzo, że postanowiliśmy zbudować większą łódź mieszkalną, która płynęłaby nieco szybciej. A kiedy w 2000 roku podjąłem pracę na promie na Wyspach Alandzkich, aby w spokoju spędzić czas do emerytury, zacząłem budować w wolnym czasie. Ukończenie naszego nowego podróżnego domu wakacyjnego zajęło dwa lata. To był sukces.
Na pokładzie znajduje się wszystko, czego można wymagać od wygodnego domu wakacyjnego: kuchenka gazowa i lodówka, mini-sauna dla dwóch osób, wyprofilowana toaleta, panel słoneczny z bateriami zapewniającymi dużo energii do oświetlenia, komputer, suszarka do włosów, ładowanie urządzeń elektronicznych i tak dalej.
Jak działa podróżowanie z ruchomą łodzią mieszkalną i gdzie podróżowałeś z łodzią mieszkalną?
Podróżowanie z pływającym domkiem letniskowym to najlepsza forma żeglarstwa. Träflyte (tak się nazywa) nie jest niczym dziwnym, jeśli chodzi o radzenie sobie z trudną pogodą na morzu, ale w dzisiejszym świecie zawsze mamy dobre prognozy pogody na naszych telefonach i tabletach. Wybieramy nasze trasy zgodnie z tym, na co pozwalają wiatry, a na Morzu Archipelagowym, archipelagu między Wyspami Alandzkimi a Finlandią, znajdują się dziesiątki tysięcy wysp, z których wszystkie mają zawietrzną stronę, gdy wieje wiatr. Wody są idealne dla łodzi mieszkalnych. Zawsze znajdzie się spokojna zatoka, w której można zakotwiczyć.
Mamy wiele ulubionych zatok na archipelagu Wysp Alandzkich, gdzie zwykle się zatrzymujemy, kotwiczymy i zostajemy na kilka nocy. Mieszkamy na wsi, ale każdego późnego lata zwykle zatrzymujemy się na tydzień na naszej łodzi mieszkalnej w mieście Mariehamn, w tamtejszym porcie gościnnym. Przez lata odwiedziliśmy większość miast i portów gościnnych na Morzu Archipelagowym między Hanko na wschodzie a Uusikaupunki na północnym zachodzie. Nasza prędkość rejsowa wynosi 5 węzłów.
Na koniec pytanie, które zadajemy każdemu, z kim rozmawiamy: Jaki jest twój wymarzony cel podróży?
Od czasu przejścia na emeryturę podróżowaliśmy czarterem do Tajlandia Przez wiele lat spędzaliśmy kilka tygodni na Gran Canarii, ale ograniczyliśmy podróże czarterowe. Widziałem już tak wiele świata, więc kurorty turystyczne nie są dla mnie zbyt atrakcyjne.
Na koniec: film Ole Lundberga o dniu spędzonym na łodzi mieszkalnej "Träflyte".
Dziękujemy Ole Lundberg za podzielenie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami!
anita wag agrimanaki mówi:
Ekscytujące! Wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę o coś zapytać. Czy twoja łódź mieszkalna jest zawsze nieruchoma, czy też zabierasz ją na przejażdżki?
12 marca 2016 r. - 9:29
administrator mówi:
Anita, naszą łodzią mieszkalną nie można jeździć. Nie ma w niej silnika. Służy więc tylko jako pływająca rezydencja 😉 .
12 marca 2016 r. - 9:31
Eva mówi:
Och, co za historia, tak fajnie się o tym czyta, więc odwaga do robienia rzeczy też jest cudowna, jako emeryt nie masz o czym myśleć, jeśli chodzi o pracę, tak cudownie 🙂 miłe sobotnie uściski
12 marca 2016 r. - 9:56
Lennart mówi:
To jak życie w kamperze!
Świetnie!
12 marca 2016 r. - 10:10
Ama de casa mówi:
Co za ekscytujące życie! Być w stanie pływać kajakiem w swoim domu 🙂 🙂 ðŸ™'
Archipelag Wysp Alandzkich jest fantastyczny, więc w żaden sposób nie może być monotonny 🙂 .
12 marca 2016 r. - 12:04
Ditte mówi:
Dziękuję za kolejny ekscytujący wywiad! Oba bardzo satysfakcjonujące i przyjemne do czytania.
Naprawdę udało ci się zebrać dobrą mieszankę gości.
Jesteśmy na Wyspach Alandzkich w regularnych odstępach czasu, więc teraz musimy mieć oko na łódź Träflyte. Cudownie jest móc poruszać się po archipelagu. I to spokojne tempo, które jest zaangażowane.
Archipelagi Wysp Alandzkich i Finlandii są naprawdę piękne i sam miałem zaszczyt tam żeglować.
Zdecydowanie widzę urok pływającego domku letniskowego, zwłaszcza jeśli całe życie spędziłeś na wodzie. Tak, w przeciwnym razie też...
12 marca 2016 r. - 13:56
Pan Steve mówi:
Co za fantastyczna lista gości.
Nie jestem żeglarzem, więc nagle nabrałem ochoty na morskie życie, ale twój gość również ma fascynujące doświadczenia do opowiedzenia.
Wyobraź sobie, jak bogate może być życie. Zdecydowanie sprawdzę jego bloga.
12 marca 2016 r. - 13:48
Plamiak mówi:
Ditte, północne molo oznaczone "Kalmers" w porcie gościnnym MSF we wschodnim porcie Mariehamn, gdzie Träflyte cumuje przez tydzień każdego roku w sierpniu.
12 marca 2016 r. - 15:30
administrator mówi:
Eva, cieszę się, że podobał Ci się wywiad! Życzę miłego weekendu!
Lennart, są podobieństwa! 😉
Ama de casa, myślę, że to brzmi niesamowicie z podróżującą łodzią mieszkalną, a to, co widziałem z archipelagu Wysp Alandzkich (niewiele) jest bardzo ładne!
Steve, tak, goście byli bardzo zróżnicowani, co jest również naszą ambicją!
Ditte, cieszę się, że podoba Ci się mieszanka gości! Naszą ambicją jest, aby było to o podróżach, przygodzie lub biwakowaniu z różnych perspektyw i chcielibyśmy, aby była to duża różnorodność 🙂 Być może widziałaś również, że dostałaś odpowiedź od Kapitana Haddocka poniżej?
Haddock, jeszcze raz dziękuję za dołączenie do nas i bardzo dobrze, że mogłeś odpowiedzieć na temat portu 🙂 ).
12 marca 2016 r. - 16:51
Solan mówi:
...i co za wędkarskie szczęście...Träflyte ładnie holował na niebieskiej fali. Miło poczytać o kapitanie i kapitance 🙂.
12 marca 2016 r. - 17:49
Plamiak mówi:
Matka stoi w płaszczu przeciwdeszczowym i ciągnie sieci, a ojciec manewruje w wygodnej sterówce. Podział płci na pokładzie jest tak samo pokręcony jak w reszcie społeczeństwa, ale na Träflyte każdy robi to, w czym jest najlepszy.
12 marca 2016 r. - 19:08
Plamiak mówi:
rozumiesz, że powinno być napisane ...
12 marca 2016 r. - 19:25
Elisabeth mówi:
Miło jest dzielić się różnymi doświadczeniami!
12 marca 2016 r. - 21:46
administrator mówi:
Solan, rzeczywiście fantastyczne wędkarskie szczęście! Słyszałem, że na Wyspach Alandzkich są dobre ryby?
Plamiak, może innym razem równowaga płci będzie oznaczać, że mama gotuje ryby w wygodnej kuchni, a tata naprawia łódkę na wietrze 😉.
Elisabeth, prawda? Takie wywiady są dla nas bardzo interesujące:)
13 marca 2016 r. - 9:07
bia mówi:
Fajnie z łodzią mieszkalną... którą widzę na zdjęciu w rogu ;)))... fajnie byłoby zostać na niej przez tydzień lub dwa ;)))
Miłego dnia!!!
Przytul piwo
13 marca 2016 r. - 11:21
Plamiak mówi:
Adminie, tak to właśnie wygląda: Tata ze zmarzniętymi, a czasem krwawiącymi palcami opiłowuje rybę, podczas gdy mama nadrabia zaległości w kabinie.
Przy okazji, dziękuję za zaproszenie mnie jako sobotniego gościa!
13 marca 2016 r. - 12:56
administrator mówi:
Bia, może patrzysz na telefon komórkowy? Wtedy obraz w rogu kolażu może być trochę mały 😉 Życie na łodzi mieszkalnej jest przytulne, robimy to 365 dni w roku 🙂 Dziękuję za komentarz i życzę miłej niedzieli!
Haddock, haha, więc w końcu będzie sprawiedliwie 😉 Dziękuję, bardzo miło, że chciałeś wziąć udział!
13 marca 2016 r. - 15:00