Dziś opowiemy o tym, jak spędziliśmy noc w jurcie w Mongolii. To prawdopodobnie jedno z najbardziej ekscytujących doświadczeń podróżniczych, jakie mieliśmy. Oprócz próby życia w namiocie nomadów, mieliśmy okazję doświadczyć niedoborów żywności podczas 24-godzinnej podróży pociągiem, zjeść kulki z końskiego mleka i upuścić kamerę tuż przed końskimi kopytami...
Spis treści
Dzień w pociągu - bez jedzenia
Potem nadszedł czas wyjazdu Irkuck oraz Jezioro Bajkał w Rosji i podróż koleją trans-mongolską (linia kolei transsyberyjskiej, która skręca w kierunku Mongolii i Chin). Tym razem nie mieliśmy własnego przedziału, ale dzieliliśmy go z dwoma Norwegami, którzy okazali się być częścią dużej grupy pracowników platformy wiertniczej.
Spotkanie z Norwegami okazało się łutem szczęścia. Jeden zapomniany Z jakiegoś powodu nie mogliśmy połączyć się z wagonem mongolskiej restauracji i nie mieliśmy ze sobą żadnego jedzenia poza kilkoma zupami Hot Cup.
Lite nudne, gdy ma się przed sobą cały dzień podróży. Norwegowie byli jednak wyposażeni w "Kallen kaviar", twardy chleb, wędzony omul (ryba z jeziora Bajkał) i alkohol - i przez całą podróż cieszyli się, że mogą "ratować Szwedów w niebezpieczeństwie".
Konie i świątynie w parku narodowym
Gdy tylko dotarliśmy do Ułan Bator, stolicy Mongolii, zostaliśmy odebrani i zawiezieni do Parku Narodowego Terelj. Mieliśmy już zarezerwowaną nocną wycieczkę z pomocą biura podróży Bas International, które nawiasem mówiąc zorganizowało dla nas całą podróż.
Wow, co za natura! Co za ogrom! Cały park narodowy pokryty jest intensywną zielenią, przerywaną tu i ówdzie dramatycznymi formacjami skalnymi. Stada zwierząt, takich jak konie, wędrowały wszędzie (chociaż najwyraźniej nie zostały złapane na moich zdjęciach), a tu i ówdzie można było zobaczyć małą białą jurtę, namiot nomadów. I nagle ... pojawiła się kolorowa świątynia!
Życie w jurcie w Mongolii (i ciekawe doświadczenia kulinarne)
Jurta to rodzaj namiotu, którego koczownicy w Mongolii używają jako domu. W środku znajduje się kominek, dzięki czemu można się ogrzać. Można powiedzieć, że spało nam się tu naprawdę dobrze po całym dniu przygód!
Musimy również opowiedzieć o naszych ciekawych doświadczeniach kulinarnych w Mongolii. Między innymi zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia koczowniczej rodziny w jurcie, która zaoferowała nam coś w rodzaju kulek z końskiego mleka. Nic ulubionego, ale staram się zachować dobrą minę.
Peter wypił też filiżankę ich alkoholowego mleka końskiego... Wieczorem zjedliśmy znacznie lepsze jedzenie, ale problem polegał na tym, że było ono tak bardzo niesmaczne. niezwykle tak dużo mięsa, że prawie niemożliwe było zjedzenie nawet połowy. "Dobre dla zdrowia", mówili Mongołowie.
Jazda konna na stepie
Gdybyśmy chcieli pojechać na przejażdżkę następnego ranka? Tak, ale oczywiście, że chcieliśmy! Mongoł, który nas zabrał, nie znał angielskiego, ale gestykulował i dał nam po koniu. Peterowi od razu zaufano, że sam zajmie się swoim koniem (mężczyźni powinni umieć jeździć konno), podczas gdy ja (jako ta, która chodziła do szkoły jeździeckiej przez cztery lata) musiałam być dość natarczywa, aby przejąć lejce. Ale w końcu!
Mongoł podjechał do Petera i poczęstował papierosem, po czym wyjechaliśmy na mongolski step. Fantastycznie pod każdym względem, z wyjątkiem nas upuścił kamerę i jeden z koni nadepnął na nią ... Zdjęcia nas na koniach są więc ostatnimi, jakie mamy z Mongolii. Spędziliśmy też dzień i noc w Ułan Bator, ale niestety nie mamy stamtąd ani jednego zdjęcia. Dlatego podróż na blogu będzie kontynuowana jutro do ... Chin!
Helen mówi:
Zastanawiasz się, gdzie podział się Twój komentarz? Mieliśmy problemy techniczne na blogu i musieliśmy zresetować do wcześniejszego czasu, co oznaczało, że dane (zmiany i komentarze) z ostatnich 24 godzin zniknęły. Przeczytaliśmy Twój komentarz i doceniamy go!
11 lutego 2018 r. - 7:32
Lena - dobra dla duszy mówi:
Hua, bez jedzenia przez 24 godziny! Wzniosłem się na wyżyny! Zwykle fajnie jest spróbować nowego jedzenia, ale to z końskim mlekiem brzmiało jak przypadek graniczny, hehe!
Uściski Lena
12 lutego 2018 r. - 6:03
Helen mówi:
W pociągu nie było jedzenia, ale na szczęście Norwegowie podzielili się z nami swoimi zapasami 🙂 .
12 lutego 2018 r. - 9:48
Marianne - spojrzenie na świat mówi:
Dobrze słyszeć, że Norwegowie byli w stanie pomóc w potrzebie 😀 Nigdy nie byłem w Mongolii, ale zdecydowanie jest ona na mojej liście życzeń. Spędziłem jednak dwie noce w jurcie na wysokogórskiej równinie w Kirgistanie. Chciałbym zrobić coś podobnego, kiedy mam nadzieję, że kiedyś dotrę do Mongolii.
14 lutego 2018 r. - 0:25
Callinda mówi:
Co za przygoda! Wcześniej nie miałem zbytniej żądzy wędrówek, ale teraz, w wieku 72 lat, mam ją. Myślę, że teraz jest już za późno, ale uwielbiam czytać o przygodach innych ludzi. Nigdy tego nie zapomnisz, prawda?
26 października 2024 r. - 22:48