Wiele raportów z podróży do odległych krajów jest pisanych w biurze w domu w Szwecji. Nie odnosimy się do autorów, którzy piszą raporty. po że wrócił do domu do Szwecji, ale na pisarzy, którzy w ogóle nie byli w danym kraju. Pytanie tylko, czy chcesz czytać takie raporty z podróży?
Spis treści
Raporty z podróży są sporządzane w biurze
Oczywiście nie wszystkie historie są pisane przez reporterów, którzy nie odwiedzili danego kraju, ale niestety stało się to dość powszechne. Wiemy o tym, ponieważ rozmawialiśmy z kilkoma dziennikarzami, którzy powiedzieli nam, że tak to działa. Wiele razy jest to również dość oczywiste.
Gdy wszystkie zdjęcia pochodzą z banku zdjęć, takiego jak Shutterstock, można zobaczyć sowy w mchu. Bo kto nie zrobiłby własnych zdjęć, gdyby rzeczywiście tam był? Spójrz na przykład pod pierwsze zdjęcie w historii, a zobaczysz! (Ale tak, tekst może być czasami mały i dyskretny. Fakt, że zdjęcia są pożyczone, nie jest czymś, czym chcesz się chwalić...)
Czy raportom można ufać?
Oczywiście pisarze biurowi nie muszą być źli lub niechlujni. Wręcz przeciwnie! Pisanie historii o miejscu, w którym nigdy nie postawiłeś stopy, z pewnością wymaga wielu badań. Wierzymy, że wielu z nich jest dokładnych i skrupulatnych, a informacje są prawdopodobnie dokładne.
Ale czy naprawdę tak dobrze się to czyta? Chcesz nie tylko faktów, ale także osobistego punktu widzenia, prawda? A skąd wiesz, że to jest 10 najlepszych rzeczy do zrobienia jeśli pisarz nigdy nawet nie był w tym mieście? Albo skąd można mieć pewność, że na plaży, na której pisarz nigdy nie postawił stopy, naprawdę jest "cudownie"?
Dlaczego warto pisać w biurze?
W dzisiejszych czasach zarabianie na życie jako pisarz podróżniczy może nie być łatwe. Wiele gazet zwolniło swoich stałych dziennikarzy, a niezależni pisarze otrzymują niższe wynagrodzenie niż kiedyś. Gazety są online i ważniejsze jest posiadanie przyciągających wzrok nagłówków niż publikowanie dobrze zbadanych artykułów. Gazety nie płacą pisarzowi za podróż do miejsca docelowego, ale płacą kilka tysięcy dolarów za artykuł. Co robić?
Jak znaleźć "prawdziwe" historie
Co chcemy przez to powiedzieć? Chcemy powiedzieć, że jest trochę nudny rozwój. Istnieje wiele ekscytujących i interesujących historii z podróży, ale coraz więcej jest bezosobowych artykułów napisanych gdzieś w biurze. Radzimy myśleć krytycznie i faktycznie szukać tych dobrych i osobistych relacji, z własnymi zdjęciami.
Musimy również powiedzieć, że wszyscy blogerzy podróżniczy, których znamy, piszą tylko o miejscach, w których faktycznie byli, aby mogli podzielić się swoimi osobistymi doświadczeniami. Cóż, z wyjątkiem sytuacji, gdy piszą o "mojej przyszłej wymarzonej podróży"... To... nie do pomyślenia (i byłoby uważane za niedopuszczalne), aby bloger podróżniczy pisał przewodnik turystyczny po kraju, w którym nigdy nie był.
Jak myślisz? Gdzie zazwyczaj czytasz raporty z podróży? Czy Ty również doświadczyłeś tego, że raporty są pisane w domu przy biurku?
Reiselinda mówi:
Raport napisany przez kogoś, kto faktycznie tam był, jest zwykle bardziej wartościowy niż coś napisanego zdalnie. Informacje o miejscach można znaleźć na stronach internetowych biur turystycznych i miejscowości. Oprócz tych faktów, warto też zapoznać się z osobistymi doświadczeniami i wskazówkami. Oczywiście możesz poszukać wskazówek, które napisali inni, ale wtedy będą to wskazówki z drugiej ręki...
18 października 2018 r. - 7:36
Helen mówi:
Całkowicie się z tobą zgadzam. Chyba właśnie takich informacji z pierwszej ręki szukam.
18 października 2018 r. - 8:08
Annika mówi:
Z mojego doświadczenia wynika, że są to głównie przeróbki, gdy teksty są pisane przy biurku - tj. tłumaczenia z innych języków. Pisałem o miejscach światowego dziedzictwa Szwecji na zamówienie, nie będąc w nich wszystkich, ale wolę pisać o miejscach, które znam!
18 października 2018 r. - 7:42
Helen mówi:
Tak, przeróbki są prawdopodobnie również powszechne! Jeśli piszesz o miejscach światowego dziedzictwa Szwecji, wydaje mi się całkiem rozsądne, że nie odwiedziłeś ich wszystkich, ale jako czytelnik byłbym wdzięczny, gdybyś odwiedził jedno lub więcej z nich, a następnie może napisał o nich trochę więcej. Czy to rozsądne?
18 października 2018 r. - 8:10
Laila MA- Wokół równika mówi:
Oczywiście relacja z podróży jest zasadniczo pisana przez kogoś, kto tam był. Niemniej jednak zdarzyło mi się użyć zdjęć z banków zdjęć, gdy opisywałem pewne miejsca w mieście lub miejscu, w którym byłem. Nie dlatego, że tam nie byłem, ale dlatego, że nie miałem dobrego zdjęcia tego konkretnego miejsca. Napisałem też post o Kapsztadzie, zanim tam byłem, ale wtedy jest jasne, że tam jadę i czego zamierzam doświadczyć, a nie że tam byłem. Ponadto, mieszałem kilka wizyt w danym mieście w jednym raporcie. Na przykład. Monachium i Frankfurt (do którego dojeżdżałem przez rok).
18 października 2018 r. - 7:50
Helen mówi:
Dziękuję za komentarz Laila Ma! Jeśli chodzi o banki zdjęć, to wydaje mi się, że wyraziłem się nieco niejasno. Nie chodzi mi o to, że korzystanie z nich jest złe (my też to robimy!), ale że może to być sygnał, że post został napisany przy biurku, gdy wszystkie zdjęcia pochodzą z banku zdjęć. Całkowicie zgadzam się z Tobą, że można pisać o miejscu, w którym się nie było, jeśli jest to jasne, i pisać o nim jako o wymarzonym miejscu docelowym lub o planowaniu miejsca docelowego itp.
18 października 2018 r. - 8:13
Laila MA - Wokół równika mówi:
wtedy zgadzamy się całkowicie 🙂
18 października 2018 r. - 23:04
Johnny Friskilä mówi:
Całkowicie się z tym zgadzam. Wtedy mogę zrozumieć, że gazety czasami używają zdjęć z agencji fotograficznych, jeśli osoba, która tam była, jest dobra w pisaniu, ale kiepska w robieniu zdjęć. Ale tak, wolę osobiste relacje. Fakt, że ktoś, kto nigdy tam nie był, pisze o krajach i miastach, jest bezpośrednio szkodliwy zarówno dla reputacji autora, jak i miejsca, w którym tekst jest publikowany. Niestety, znam również szwedzkich blogerów podróżniczych, którzy pisali o miejscach, w których nigdy nie byli, dla innych stron.
18 października 2018 r. - 7:59
Helen mówi:
Bycie kiepskim fotografem może oczywiście być również powodem korzystania ze zdjęć z agencji fotograficznych, dobry wkład! A kiedy blogerzy podróżniczy piszą dla innych stron, jako bloger podróżniczy jesteś w takiej samej sytuacji, jak wszyscy inni pisarze podróżniczy.
18 października 2018 r. - 8:14
towe mówi:
Zgadzam się, ale jak mówi Johnny, istnieją szwedzkie blogi podróżnicze, które piszą o miejscach, w których nigdy nie byli. A nawet jeśli blogerzy tam podróżowali, mogła to być podróż prasowa i istnieją wymagania, aby wspomnieć o wybranych rzeczach jako najlepszych w kraju - ale to powiedziawszy, komu naprawdę można zaufać 😉.
18 października 2018 r. - 8:09
Helen mówi:
Ale czy blogerzy podróżniczy piszą na swoim blogu o miejscach, w których nie byli (z wyjątkiem postów o marzeniach lub planowaniu miejsca docelowego)? Nie zauważyłem tego ... A co z wymaganiami dotyczącymi tego, co napisać w podróży prasowej, nie sądziłem nawet, że można to zrobić? Nigdy tego nie doświadczyliśmy! Musisz mieć prawo pisać to, co myślisz i czujesz!? To cała idea bloga!!!? Jestem nieco przerażony, słysząc to. Możliwe, że otrzymaliśmy prośby o to, jakiego hashtagu powinniśmy używać w mediach społecznościowych, aby mogli nas śledzić, ale to wszystko.
18 października 2018 r. - 8:24
Wspomnienia Marii mówi:
Świetny post! Jeśli jesteś przejrzysty, myślę, że częściowo możesz również pisać o miejscach, których nie odwiedziłeś, np. tak jak wtedy, gdy pisałem o miejscach, których nie odwiedziłem na Teneryfie, ale które chciałbym zobaczyć. Ale może 90% postów dotyczy zwykle miejsc, w których faktycznie byłeś, z wyjątkiem tych postów, w których "chciałbyś" itp. 🙂
18 października 2018 r. - 8:35
Helen mówi:
Całkowicie się z Tobą zgadzam Maria! My też czasem piszemy o miejscach, których nie odwiedziliśmy, ale potem to piszemy. Może to być coś, co przegapiłeś, ale chciałbyś zobaczyć itp. I jasne jest, że możesz pisać o wymarzonych miejscach! Przejrzystość to dobre słowo, o to właśnie chodzi!
18 października 2018 r. - 8:38
Maria / Magnolia Magis mówi:
Smutne, tak właśnie myślę...
18 października 2018 r. - 8:40
Helen mówi:
Tak, to szczególnie smutne, że wiele gazet nie ceni już dobrych reportaży w ten sam sposób (i dlatego nie płacą uczciwie).
18 października 2018 r. - 9:47
Nasze fantastyczne podróże mówi:
Zgadzam się, że brakuje prawdziwego poczucia, jak doświadczyć danego miejsca, jeśli autor tam nie był! Jeśli chodzi o tak zwane zdjęcia, mogę pomyśleć, że może być dobrze ze zdjęciem z sieci, jeśli twoje własne zdjęcia są złe z powodu pogody lub tym podobnych, ale wtedy absolutnym wymogiem jest, aby było jasne, że zdjęcie zostało zrobione z sieci.
18 października 2018 r. - 9:06
Helen mówi:
Zgadzam się, że zapożyczone obrazy są czasami w porządku, jeśli jest jasne, że są zapożyczone. Zapożyczone obrazy niekoniecznie są wielkim nie-nie, ale czasami mogą być sygnałem, że autor nie był tam obecny.
19 października 2018 r. - 7:53
Ama de casa mówi:
Zazwyczaj czytam relacje z podróży na blogach, które śledzę - między innymi na Twoim fantastycznym blogu. Jeśli chodzi o dowiadywanie się faktów o miejscach, do których się wybieramy, googluję przed wyjazdem (a także na miejscu). Relacji z podróży używam bardziej jako jednego z tych "Aha - chciałbym to kiedyś zobaczyć". Takie doświadczenia zabrały nas do wielu miejsc, takich jak parada w Plasencia w Hiszpanii (gdzie mówi się, że jest nawiedzona), arka Noego w pełnej skali (skąd oni to wiedzą?) i zakręt Horseshoe w USA.
Teraz nie klasyfikuję mojego nonsensownego bloga jako bloga podróżniczego, ale piszę o podróżach, które odbywamy / odbyliśmy. I NIGDY nie piszę tych postów przy biurku! Po prostu nie mam biurka do pisania, to co mamy jest zazwyczaj zajęte przez programistę Andersa 😉
Jednak wiele postów piszę z kanapy lub fotela - w podróży dzieje się tak wiele, że nie ma szans na świecie, aby relacjonować wszystko podczas podróży 🙂 .
Zdjęcia są zawsze mojego autorstwa (lub innych osób, które były na tej samej wycieczce) i dlatego są dalekie od jakości, którą można znaleźć w Internecie. Ale blog to mój pamiętnik, więc oczywiście chcę mieć swoje osobiste zdjęcia
18 października 2018 r. - 9:24
Helen mówi:
Prawdopodobnie robię coś podobnego do Ciebie! Śledzę blogi podróżnicze dla ogólnej inspiracji i pomysłów, a google, gdy szukam informacji o konkretnym miejscu. Mam nadzieję, że było jasne, że nie chodziło mi o to, że uważam, że jest coś złego w pisaniu przy biurku (lub kanapie ;)) po podróży! Będzie to trudne tylko wtedy, gdy w ogóle nie było podróży... 😉
18 października 2018 r. - 9:51
Ama de casa mówi:
Tak, to było jasne i oczywiste. Ale odkąd prowadzę "blog pamiętnik" z podróży, które odbyłem, zastanawiam się teraz, czy powinienem napisać post "Moja podróż do Ullared". To chyba jedyny sposób, abym faktycznie tam dotarł. W każdym razie w mojej wyobraźni 😀.
18 października 2018 r. - 12:35
Helen mówi:
Haha, zdecydowanie myślę, że powinieneś napisać post o podróży marzeń o Ullared! 🙂
19 października 2018 r. - 7:54
Śniegi mówi:
Jeśli chcesz tylko standardowych faktów i wskazówek, mogę przeczytać raporty napisane w biurze i przez ludzi, którzy tam nie byli. Ale jeśli chcesz uzyskać osobiste doświadczenia i specjalne wskazówki, warto przeczytać to, co napisali ludzie, którzy odwiedzili to miejsce. Aby znaleźć pewne rzeczy, trzeba tam być ...
18 października 2018 r. - 10:22
Helen mówi:
Oczywiście, niektóre rzeczy można napisać z pulpitu, ale ogólnie rzecz biorąc, zwykle oczekuję, że autor będzie miał jakieś własne doświadczenie do zaoferowania ...
18 października 2018 r. - 12:47
Anna / Boihusbil mówi:
Myślę, że ma znaczenie, jaki blog/artykuł czytam.
Zakładam, że kiedy czytam blog, jest to własne doświadczenie autora (w przeciwnym razie kontekst jest wyraźnie określony). Kiedy czytam artykuł w gazecie/czasopiśmie internetowym, oczekuję badań. To, czy jest to zrobione na miejscu, czy w inny sposób, nie ma dla mnie znaczenia. Tak długo, jak daje mi to, czego oczekiwałem. Nigdy nie byłbym w stanie pisać o miejscu, którego nie odwiedziłem, ponieważ muszę pisać z mojego punktu widzenia.
18 października 2018 r. - 10:23
Helen mówi:
Oczywiście możliwe jest prowadzenie badań z domu i wymyślenie czegoś dobrego. Ale osobiście wolę czytać raporty napisane przez kogoś, kto tam był.
18 października 2018 r. - 12:49
Daniel | FlyingDryden mówi:
Każdy może podróżować za biurkiem. Kilka lat temu pewien podróżujący Youtuber "podróżował" po całym świecie. Ustawiał w domu tła z różnych miejsc na świecie i w ten sposób robił zdjęcia na Instagramie. Myślę, że w końcu ujawnili wszystko (lub ktoś ujawnił wszystko). Więc tak, podróżowanie jest możliwe...
...ale wolę teksty i zdjęcia ludzi, którzy faktycznie tam byli.
18 października 2018 r. - 11:27
Helen mówi:
Haha, najwyraźniej można to zrobić! Ale zgadzam się z tobą, wolę czytać to, co jest napisane przez kogoś, kto tam był.
18 października 2018 r. - 12:50
Ditte mówi:
W pełni zgadzam się z Twoimi przemyśleniami. Pisanie o miejscu, w którym się nie było, wydaje się "dziwne". Dla jakiej korzyści. A jeśli chcesz zarabiać pieniądze, są na to inne sposoby.
Na przykład, jeśli piszesz ogólnie o miejscach światowego dziedzictwa i odnosisz to do miejsca, które właśnie odwiedziłeś, to jedno. Ale moim zdaniem nie mogę pisać o miejscu, którego nie odwiedziłem.
Pisanie po odbytej podróży to jedno, ponieważ czasami czas w miejscu docelowym/podróży jest wypełniony innymi rzeczami.
Dobrze, że się tym zajmujesz.
Zwykle zdobywam informacje na różne sposoby, a także za pośrednictwem książek, Internetu, przyjaciół, biur turystycznych, ale także blogów, które mogą wiele dostarczyć - ważne jest, aby były to własne doświadczenia z miejsc docelowych.
18 października 2018 r. - 16:39
Helen mówi:
Bardzo trudno byłoby mi też pisać o miejscu, w którym nie byłem. Jeśli chodzi o przykład światowego dziedzictwa, całkowicie się z tobą zgadzam. Co z pewnością można zastosować do innych przykładów.
19 października 2018 r. - 7:57
Ditte mówi:
Zastanawiam się, czy mój długi komentarz nie zaginął....
W każdym razie całkowicie się zgadzam. Nie mogę napisać jeszcze raz. Myślę, że bardzo ważne jest, aby odwiedzić miejsce, o którym piszesz, jeśli jest to cel podróży...
18 października 2018 r. - 16:41
Helen mówi:
Twój komentarz nie został usunięty Ditte! Teraz musimy przejrzeć wszystkie komentarze przed ich zatwierdzeniem.
19 października 2018 r. - 7:58
GeddFish mówi:
Mogę przeczytać fakty dotyczące podróży online.
Ale jeśli chcę przeczytać relację z podróży, chcę, aby bloger rzeczywiście tam był i zrobił własne zdjęcia z osobistymi komentarzami.
Zdjęcie z agencji fotograficznej można wykorzystać jako wymarzony obraz lub pojedynczy element, jeśli jest to coś, czego samemu brakowało.
Uwielbiam Twojego bloga podróżniczego 😀 Miłego wieczoru!
18 października 2018 r. - 18:38
Helen mówi:
Całkowicie zgadzam się z Tobą, że czasami można użyć pożyczonych zdjęć (my też tak robimy). I dzięki za miły komentarz na temat naszego bloga! 🙂 Miłego weekendu!
19 października 2018 r. - 7:59
Britt-Marie Lundgren mówi:
Bardzo dobry post, z którym całkowicie się zgadzamy. Fakty można znaleźć w wielu miejscach, ale osobiste wskazówki na blogach i w artykułach chcemy uzyskać od ludzi, którzy tam byli i doświadczyli.
Wiele dobrych komentarzy stało się moją lekturą w pociągu w drodze z pracy do domu.
18 października 2018 r. - 18:59
Helen mówi:
Czy to nie zabawne czytać wszystkie komentarze? 🙂
19 października 2018 r. - 8:00
4000 mln mówi:
Krótka odpowiedź brzmi "nie". 🙂
Te artykuły można rozpoznać z daleka. Takie nudne i nijakie.
I myślę, że szkoda scenarzystów. Wyczuwa się pewną desperację i bardzo mało chęci.
18 października 2018 r. - 19:47
Helen mówi:
Dobrze opisane, tak, staje się nudne i nijakie. Myślę, że pisarze ogólnie znaleźli się w nudnej sytuacji, w której trudno jest otrzymać wynagrodzenie za dobrą pracę.
19 października 2018 r. - 8:01
BP mówi:
Właściwie nie czytam relacji z podróży w gazetach, ale polegam na Twoim doskonałym blogu i kilku innych.
Świat gazet naprawdę zmienił się w ciągu ostatnich 10-20 lat. Nie można już sobie pozwolić na wysyłanie reportera i fotografa w różne miejsca i pisanie "prawdziwych" reportaży. Jaka szkoda, tak myślę.
Najbardziej przeszkadzałyby mi, gdybym czytał relacje z podróży, zdjęcia z agencji fotograficznych, gdzie można je pobrać za darmo. Na blogu to zupełnie inna sprawa. Używa się też zdjęć np. z Pixabay. Ale poważny magazyn powinien chyba kupować zdjęcia z "prawdziwej" agencji fotograficznej, gdzie trochę kosztują, ale to już poważniejsza sprawa moim zdaniem.
18 października 2018 r. - 21:18
Helen mówi:
To prawda, co mówisz. Świat gazet się zmienił. Może zmiany są naturalne, ale to smutne, jeśli oznaczają, że nikt nie chce płacić za dobre historie. Tak, to prawda, że czasami używamy zdjęć z Pixabay i są one darmowe. To oczywiście pomaga w niektórych sytuacjach. Myślę, że gazety powinny częściej korzystać z Shutterstock i podobnych płatnych agencji fotograficznych.
19 października 2018 r. - 8:04
Lena - dobra dla duszy mówi:
Ale mój Boże! Nigdy nie myślałem, że to może tak wyglądać! Nie ma mowy, żebym sam zrobił coś takiego i pozwolił czytelnikowi uwierzyć, że tam byłem. Naprawdę żenujące!
Ale teraz rozumiem to trochę lepiej. Ostatnio myślałem, że relacje z podróży w gazetach są w jakiś sposób dziwne. Nie ma w nich treści, nie ma treści o miejscu docelowym. Po przeczytaniu czułem: "ale zaraz, czego się dowiedziałem o tym miejscu?". Tak jakby. Więc dzięki za to uświadomienie!:-)
Uściski Lena
19 października 2018 r. - 6:18
Helen mówi:
Tak, niestety tak właśnie się stało. Autor nie może kłamać i pisać, że był w miejscu docelowym, ale jeśli czytasz artykuł z "najlepszymi wskazówkami" na temat określonego miejsca docelowego, prawie się tego spodziewasz ...
19 października 2018 r. - 8:06
Lena w Walii mówi:
O wiele bardziej interesujące jest, jeśli osoba pisząca naprawdę mieszka w danym kraju i/lub sama była w tych miejscach, co mam w przypadku wszystkiego, co piszę, a wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa.
20 października 2018 r. - 12:53