Autorka gościnna: Anna Nilsson Spets
Przyjaciół można znaleźć wszędzie i wszędzie, ja znalazłam moją przyjaciółkę Annę na internetowym forum podróżniczym 16 lat temu i w końcu udało nam się spędzić razem kilka dni.
Kiedy przyjeżdżam do mojego zakwaterowania na południowej plaży w Akabie o 2.30, Anna i jej mąż Conny już śpią. Przytulamy się przez długi czas przed śniadaniem, które składa się z gorącego chleba pita, sera i kiełbasek.
Ale czy tak cholernie trudno jest dostać mleko do kawy, zastanawiam się, a chłopiec kuchenny aka wszystko we wszystkim udaje się ledwo powiedzieć, że nie jest dostępny. Sok również nie jest dostępny, ale można zamówić dodatkowy sok, który pojawi się, gdy śniadanie będzie gotowe. Albo kiedy kucharz wygoogluje to, co zamówiłeś.
Nasz pierwszy wspólny dzień spędziliśmy w Akabie, średniej wielkości tętniącym życiem mieście, które jest dość typowe dla Bliskiego Wschodu.
Przeglądamy sklepy i pijemy kawę, zwiedzamy ruiny zamku/fortecy, które tak naprawdę nie mają zbyt wiele do zobaczenia. Zamek/forteca pochodzi z XVII wieku i służył jako miejsce odpoczynku dla pielgrzymów w drodze do Mekki i Medyny.
A potem, o mój Boże, co za turystyczny spektakl, łódź ze szklanym dnem. Sprzedawcy udaje się nas namówić na godzinną wycieczkę po Morzu Czerwonym... A w Akabie roi się od łodzi ze szklanym dnem....
Jasne, okazjonalna jodła, kilka szarych koralowców i zatopiony zbiornik, to wszystko, ale i tak całkiem miło było wypłynąć w morze, nawet jeśli równie miło było zejść na ląd po tym, jak kapitan dziesięć razy puścił tę samą piosenkę Boba Marleya na najwyższym poziomie głośności. Przynajmniej.
Conny chce bira ... w mieście, w którym 99 procent serwuje jedzenie halal, znajdujemy restaurację Mex, jemy i ładujemy się do głównego celu podróży, skalistego miasta Petra.
Dojazd samochodem z Akaby do Petry zajmuje około 2 godzin, drogi są dobre, krajobraz płaski jak naleśnik z okazjonalnymi wzgórzami i pasmami górskimi.
Do Petry docieramy późnym rankiem i postanawiamy zjechać do samego wejścia. Konie; Arabowie i pół-Arabowie wyglądają na dość zadbane, w uszach słyszymy muzykę z filmu Indiana Jones, jeden z filmów był tu kręcony.
Wyskakujemy z autokaru i wkraczamy do tego bardzo dziwnego kamiennego świata.
Petra położona jest w wąwozie o długości nieco ponad 2 kilometrów, a otaczające ją klify mają ponad sto metrów wysokości, co doskonale nadawało się do celów obronnych. Był to strategiczny punkt dla handlu i uważa się, że krzyżowało się tu sześć szlaków karawanowych.
Jeśli chodzi o czas, mówimy teraz o około 500 latach przed Chrystusem, ponad 2500 lat temu. Nabatejczycy, koczowniczy lud, byli pierwszymi, którzy się osiedlili.
Dziś chodzi o selfie, pozowanie i tiktok.
Nabatejczycy byli bogatym ludem i wykwalifikowanymi rzemieślnikami. Rozpoczęli budowę od dekoracji w postaci rzeźbionych lwów, girland i ówczesnych bogów.
Potem przyszła ciężka praca rzeźbienia samej skały na świątynie, osady i grobowce. Wyrzeźbili również system kanałów do zaopatrzenia w wodę, który umożliwił uprawę.
Petra jest jednym z 7 NOWYCH cudów świata i jest cudem przez cały czas, od początku do końca. Przejście do samego miasta nazywa się siq i jest w niektórych miejscach bardzo wąskie, a wysokie na sto metrów klify zmieniają się w różnych odcieniach.
Docieramy do najsłynniejszego budynku, Skarbu, który jest wykuty w samej skale, ma 40 metrów wysokości i 10 pięter. Uważa się, że był używany jako królewski grobowiec.
Skarb jest prawdopodobnie najczęściej fotografowanym miejscem w różowym mieście, co jest trochę ryzykowne, gdy można wspiąć się na wielbłąda za grosze, dać się poprowadzić pięć metrów, aby zostać sfotografowanym przed budynkiem. Nie, gówno mnie to obchodzi.
Nieco dalej znajduje się amfiteatr, ściany skalne z domami, kopce pogrzebowe i świątynie. Wiele miejsc znajduje się wysoko w górach, jeśli chcesz, możesz wjechać tam na osiołku, ale my NIE chcemy.
Refleksja nad życiem w Petrze przy lodowato zimnym soku cytrynowym z miętą po wspinaczce do jednej ze świątyń. W czasach swojej świetności populacja wynosiła prawdopodobnie około 30 000 osób.
Miasto Petra straciło swoje miejsce jako główny ośrodek handlowy, gdy odkryto nowe szlaki. Po dwóch trzęsieniach ziemi w odstępie 200 lat, mieszkańcy miasta rozproszyli się, a miasto zostało zniszczone, by zostać ponownie odkryte 600 lat później.
Dziś jest to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc na świecie i ani przez chwilę nie żałuję, że jestem małym muchomorkiem wśród wszystkich, którzy doświadczyli różowego miasta. Żałuję jednak, że nie spędziliśmy tam może dwóch dni, jest tam zdecydowanie zbyt wiele do odkrycia.
Petra jest stworzona dla turystyki, która jest obecnie nieobecna z powodu konfliktu w Strefie Gazy i pory roku. Na szczęście nie jest też przepełniona sprzedawcami, kilka straganów z różnymi rękodziełami, strategicznie rozmieszczone toalety i kilka miejsc, w których można się ochłodzić.
Zmęczeni po długim dniu, drogo płacimy za przejażdżkę wózkiem golfowym z powrotem do centrum dla zwiedzających, jemy dobre jedzenie i znów popijamy boski napój cytrynowo-miętowy. Starsza ciocia Anna kupuje palestyński szal i marzy o erze progresu, a młodsza ciocia Anna kupuje nową tunikę.
Dzień minął, dzień dodany do archiwów pamięci.
Podróż do Jordanii i Akaby
Lot: Tureckie linie lotnicze i Royal air Jordania, Bruksela-Istambuł-Ammam-Akaba kosztują 600 euro. Ryan air lata również z niektórych miast europejskich.
Dojazd: Wydaje się być łatwo dostępny samochodem, dobre drogi i niezbyt duży ruch. Taksówki nie są zbyt drogie, a między niektórymi miejscami docelowymi obowiązują stałe ceny lub liczniki. Funkcjonująca sieć autobusowa między miastami. Niezwykle liczni operatorzy organizujący wycieczki do Petry i innych miejsc.
Zakwaterowanie: Wiele wariantów, ładniejsze hotele są na plaży w centrum, zatrzymaliśmy się na południowej plaży, wioska Beduinów, proste zakwaterowanie ze śniadaniem. 100 metrów do Morza Czerwonego.
Jedzenie i picie: Wszystko, od McDonald's po małe lokalne restauracje. Typowe bliskowschodnie jedzenie z shawarmą, falafelami, hummusem i tahini. Większość (niestety) podawana jest z frytkami. Bardzo niewiele miejsc wydaje się serwować alkohol. Poza tym fantastyczne soki, napoje jogurtowe, dobra kawa i, jak już wspomniałem, dużo herbaty.
Wizy: Tak, jest. Istnieje również tak zwana Jordan Pass, która obejmuje wizy i wstęp do wielu atrakcji turystycznych.
HigienaW większości zachodnich toalet papier jest wyrzucany do kosza z boku. Butelkowana woda pitna.
Lena - dobra dla duszy mówi:
Ale mój Boże! Niewiarygodne! Bardzo fascynująca "konstrukcja". Nie jestem w stanie zrozumieć, jak udało im się zaprojektować i zbudować za pomocą dostępnych wówczas środków. Rozumiem, że to było doświadczenie.
Miłego spotkania!
Uściski Lena
30 stycznia 2024 r. - 12:49
bmlarstravellingblog mówi:
Tak fajnie jest podążać za tobą z powrotem do Petry, miejsca, które od dawna mieliśmy na naszej liście życzeń, zanim dotarliśmy tam w listopadzie, jesienią przed nadejściem pandemii i zamknięciem wszystkiego, co nazywa się podróżowaniem. Tym razem wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę, ale jak zwykle staraliśmy się jak najwięcej zarządzać sobą, aby doświadczyć tego, czego chcieliśmy, więc także w Petrze, gdzie wybraliśmy szlak turystyczny, który zabrał nas na szczyt góry z widokiem na Skarbiec.
Napisaliśmy również post na blogu o naszej wizycie tam.
http://bmlarsreseblogg.blogspot.com/2019/11/dagen-p-som-i-petra.html
30 stycznia 2024 r. - 13:19
BP mówi:
Kolejny fascynujący post od Ciebie! Jakie są niesamowite miejsca, o których nawet nie słyszałem. Myślę też, że podróż do Jordanii była bardzo odważna, biorąc pod uwagę kryzys na Bliskim Wschodzie. Nic dziwnego, że turyści tęsknią....
Swoją drogą, rozumiem Conny'ego chcącego napić się piwa w upale - hahaha! Ale wtedy prawdopodobnie nie powinieneś jechać do Jordanii;-)
30 stycznia 2024 r. - 19:16
Anna Nilsson Spets mówi:
Dzięki za miły komentarz. Nie, nie wahałem się iść, postępuję zgodnie z zaleceniami UD dotyczącymi podróży i były one w porządku. I naprawdę miło, że nie było tak wielu ludzi.
31 stycznia 2024 r. - 19:21
Anna Nilsson Spets mówi:
Tak, nie zrobiliśmy takiej wędrówki, głównie ze względu na czas, żałując, że nie mieliśmy tam dwóch dni. Ładne zdjęcia na blogu. Dzięki za przeczytanie
31 stycznia 2024 r. - 6:25
Anna Nilsson Spets mówi:
Dzięki za miły komentarz. Nie, nie wahałem się iść, postępuję zgodnie z zaleceniami UD dotyczącymi podróży i były one w porządku. I naprawdę miło, że nie było tak wielu ludzi.
31 stycznia 2024 r. - 19:21